Po tragicznych wydarzeniach na Wybrzeżu w grudniu 1970 r. komunistyczna władza szybko wskazała winnych. W prasie pisano zatem o „elementach chuligańskich i niebieskich ptakach”, przemilczając politykę długoletnich zaniedbań, w tym nieprzemyślaną podwyżkę cen, której notabene nie cofnięto. Liczono, że wraz z osobą nowego I sekretarza partii Edwarda Gierka nastąpi szybkie uspokojenie, a nawet odbudowanie społecznego zaufania do PZPR.
Tymczasem daleko było do stabilizacji. W styczniu 1971 r. SB odnotowała, że w kilkudziesięciu zakładach doszło do tzw. przerw w pracy, podczas których domagano się wystosowania wniosków personalnych wobec winnych masakry robotników (w Szczecinie I sekretarzem KW nadal był Antoni Walaszek), upowszechnienia listy ofiar oraz cofnięcia wprowadzonych miesiąc wcześniej podwyżek.
„Fałszywe zobowiązanie”
Lokalne władze zupełnie nie wyczuwały powagi sytuacji i nadal manipulowały opinią publiczną mieszkańców regionu. Dlatego, kiedy 20 stycznia 1971 r. opublikowano w „Głosie Szczecińskim” kłamliwą informację o tym, że załoga W-4 (Rurowni) Stoczni Szczecińskiej poparła nowe kierownictwo partii, zobowiązując się do podjęcia czynu produkcyjnego i pracy w niedziele, wśród robotników zawrzało.
Nazajutrz, 21 stycznia, pracownicy Rurowni, którzy o swoich domniemanych zobowiązaniach dowiedzieli się z prasy, chcąc wyrazić oburzenie, zgromadzili się przed budynkiem dyrekcji stoczni. Zażądali sprostowania i ukarania winnych tych manipulacji. Próbujący interweniować dyrektor Tadeusz Cenkier został wygwizdany.
Do zebranych – z dachu kiosku spożywczego – przemówił przewodniczący grudniowego protestu Edmund Bałuka. Przestrzegł on kolegów przed trudnymi do przewidzenia konsekwencjami wyjścia ze stoczni oraz wezwał do rozpoczęcia strajku okupacyjnego, opanowania zakładu i utworzenia piątek strajkowych w celu wyłonienia Komitetu Strajkowego.
„Strajk nadal trwa”
Dzięki doświadczeniu, nabytemu miesiąc wcześniej, organizacja protestu przebiegła błyskawicznie. Zamknięto wszystkie bramy, rozwieszono transparenty informacyjne, powołano służby porządkowe – szczególnie przestrzegano dyscypliny, piętnując wszelkie akty wandalizmu czy nadużywania alkoholu.
Opanowano również radiowęzeł, skąd na bieżąco nadawano komunikaty. Protest poparli robotnicy, a zakład opuściło większość pracowników administracji i kadry techniczno-inżynieryjnej. Następnie wybrano Komitet Strajkowy na czele z Edmundem Bałuką, do którego przyłączały się kolejne zakłady Szczecina.
22 stycznia 1971 r. stocznia została otoczona kordonem milicji i wojska. Jak się okazało izolacja, zwłaszcza ta informacyjna, działała na niekorzyść protestujących. Lokalne władze określały ich mianem „chuliganów” i „wichrzycieli”. Przyniosło to polaryzację postaw w samym Komitecie Strajkowym. Niektórzy domagali się zakończenia strajku w obawie przed krwawą pacyfikacją. Ostatecznie postanowiono napisać list do I sekretarza KC PZPR, informując go o przyczynach strajku i wysuwanych żądaniach.
„Pierwsza lekcja pokory”. Edward Gierek w Szczecinie
W tym samym czasie, tj. 23 stycznia, w Warszawie postanowiono, że Edward Gierek osobiście przyjedzie do Szczecina. Kiedy następnego dnia w stoczni omawiano szczegóły tej wizyty z gen. Franciszkiem Szlachcicem, Gierek i jego świta niespodziewanie pojawili się przed jej bramą.
Zaskoczeni członkowie KS zdołali jednak opanować wywołany wówczas chaos. „Gości” ulokowano w stoczniowej świetlicy i kazano im czekać. Podczas kolejnych godzin Bałuka i jego współpracownicy ustalali, na jakich zasadach przeprowadzą rozmowy z delegacją partyjno-rządową, zweryfikowano również postulaty strajkujących – ostatecznie było ich 12.
Na miejsce obrad wybrano stoczniową świetlicę. Prócz robotników (delegaci wydziałów), przedstawicieli władz centralnych i lokalnych w spotkaniu uczestniczyli także dziennikarze. Za stołem prezydialnym zasiedli przedstawiciele Komitetu Strajkowego (Edmund Bałuka i Franciszek Wilanowski) oraz strony partyjno-rządowej (Edward Gierek, Piotr Jaroszewicz, Franciszek Szlachcic, Wojciech Jaruzelski, Franciszek Kaim, Eugeniusz Ołubek i Kazimierz Barcikowski).
Debata bez precedensu
Spotkanie rozpoczął Bałuka, który odczytał postulaty protestujących. Następnie głos zabrał Gierek, a po nim przemawiali robotnicy oraz członkowie rządu. Debata trwała osiem godzin. Spotkanie zakończono dopiero około drugiej w nocy. Uzgodniono wówczas m.in. powołanie Komisji Robotniczej, która miała być pierwszym demokratycznie wybranym przedstawicielem robotników w PRL.
Jedna z bram Stoczni Szczecińskiej im. Adolfa Warskiego z transparentem informującym o strajku, styczeń 1971 r. Fot. z zasobu AIPN
Prosto ze Szczecina Edward Gierek udał się do Gdańska, gdzie również spotkał się z robotnikami i odbył debatę, którą zakończył apelem:
„Możecie być, towarzysze, przekonani, że my tak samo, jak wy jesteśmy ulepieni z tej samej gliny i nie mamy innego celu jak ten, który żeśmy zdeklarowali […]. Jeśli nam pomożecie, to sądzę, że ten cel uda nam się wspólnie osiągnąć. Jak, pomożecie?”.
Słowa Gierka pozostały w powszechnej świadomości na długo. Niestety, mało kto wie, że władze zrobiły wszystko, by Komisja Robotnicza nie mogła działać. W Szczecinie Służba Bezpieczeństwa inwigilowała, zastraszała, a tam gdzie się nie udało, kompromitowała członków komitetów strajkowych. Podwyżkę cen odwołano dopiero po kolejnych protestach w lutym 1971 r.
Więcej interesujących materiałów na profilu Archiwum IPN