Rozmowy na Zawracie
Negocjacje między komunistycznymi władzami a kierownictwem „Solidarności” w Magdalence są jednym z najbardziej znanych epizodów w najnowszej historii Polski. Mało kto pamięta, że pierwsze rozmowy między Kiszczakiem a Wałęsą odbywały się na warszawskim Mokotowie, w willi na ulicy Zawrat.
Partnerzy z Solidarności mieli być „ubabrani”. Jan Olszewski o strategii komunistów dojścia do ugody
Tamta strona rozumowała na zasadzie: wybrani działacze „S” zgodzili się na rozmowy, porozumienie zostało właściwie tak czy inaczej zdecydowane. Zrobimy więc rzecz, nad którą przejdzie się w tych warunkach do porządku dziennego. Rzecz straszną, rzutującą na sumienia (jeżeli tak podniośle można to powiedzieć…) naszych partnerów. Dzięki temu siadając do oficjalnych rozmów, będą już „ubabrani”.
Sierpień ’80 w Gdańsku
O wybuchu strajku w Gdańsku przesądziło to, że na pięć miesięcy przed przejściem na emeryturę, 7 sierpnia 1980 r., zwolniono z pracy w Stoczni Gdańskiej im. Lenina Annę Walentynowicz, zasłużoną i uczciwą pracownicę, odznaczoną wcześniej Brązowym, Srebrnym, a w 1979 r. Złotym Krzyżem Zasługi.
Koszmarny śmiech Wałęsy. Fragmenty wspomnień
Do dzisiaj pamiętam zbiorowy śmiech Lecha Wałęsy i jego współpracowników, który wybuchł w momencie, kiedy poseł Kazimierz Świtoń ujawnił, że prezydent figuruje na liście osób zarejestrowanych przez Służbę Bezpieczeństwa jako tajni współpracownicy. Coś rzeczywiście koszmarnego.
SB a Lech Wałęsa. Przyczynek do biografii
Niniejsza książka nie jest biografią Lecha Wałęsy. Jest natomiast naukową próbą wyjaśnienia złożonej kwestii relacji i związków L. Wałęsy ze Służbą Bezpieczeństwa oraz związanych z tym konsekwencji. Stąd też wyłącznie przez pryzmat tak postawionego problemu badawczego śledziliśmy polityczne losy L. Wałęsy.
Nobel dla Lecha, Nobel dla Solidarności
5 października 1983 roku Komitet Noblowski przyznał pokojową Nagrodę Nobla Polakowi – Lechowi Wałęsie, przewodniczącemu Solidarności, zdelegalizowanej rok wcześniej przez władze PRL. Dla zwykłych Polaków i działaczy opozycji było to powodem do radości, a dla przywódców PRL – przykrą porażką.