Urodził się 15 sierpnia 1929 r. w Goniądzu, w rodzinie chłopskiej. W jego środowisku dominowały tradycje patriotyczne i antykomunistyczne. W czasie niemieckiej okupacji uczęszczał na tajne komplety, po wojnie uczył się w białostockim gimnazjum. W 1948 r. przeniósł się do Warszawy, aby podjąć studia medyczne, na które dostał się dopiero dzięki wsparciu Lucjana Motyki, kierującego wówczas ZMP, ale studiował tylko półtora roku. UB odnotowało, że bywał w ambasadach USA i Argentyny oraz stwierdziło, że
„był jednym z najgorętszych wielbicieli amerykańskiego stylu życia”.
W sieci „Macieja”
W 1949 r. zatrudnił się jako wychowawca w Państwowym Zakładzie Wychowawczym przy ul. Puławskiej. Zyskał tam dobrą opinię, dzięki czemu ZMP wytypowała go do wyjazdu na zlot młodzieży w Berlinie. Sosnowski postanowił wraz z kolegami wykorzystać tę okazję, aby zbiec na Zachód. W czerwcu 1951 r. jego kolega z pracy (w rzeczywistości ukrywający się przed UB) skontaktował go z przedstawicielem podziemnej organizacji (w rzeczywistości agentem UB). Ten przekonał go, że „organizacja” pomoże mu przedostać się na Zachód, a on wraz z kolegami przejdzie tam przeszkolenie. Sosnowski przystał na takie warunki i agent stopniowo zaczął go wciągać w działalność rzekomego WiN. Tymczasem UB przygotowało plan przerzutu dla Sosnowskiego i jego kolegi Janusza Borkowskiego. W celu przygotowania ich do wyjazdu opiekę przejął nad nimi „Maciej”, czyli Stefan Sieńko, kluczowy agent bezpieki w operacji „Cezary”.
Szkolenie w Oberföhring
Dionizy i Janusz przeszli granicę w nocy z 5 na 6 stycznia 1952 r. W Berlinie zostali przejęci przez siatkę Delegatury Zagranicznej WiN. Stamtąd skierowano ich do punktu zbornego w Oberföhring (część Monachium), skąd dołączyli na początku kwietnia do kursu prowadzonego przez Delegaturę we współpracy z Amerykanami. Szkoleniem kierował były cichociemny kpt. Stanisław Kolasiński „Ryszard”, zajęcia prowadzili Amerykanie i Polacy. Na kursie odbywającym się w okolicach Darmstadt Sosnowski jako „Józef” poznawał przede wszystkim zasady pracy radiotelegrafisty, uzupełnione m.in. o metody sabotażu i dywersji, wywiadu i kontrwywiadu.
Szkolenie „Józef” ukończył w sierpniu 1952 r., otrzymując stopień kaprala podchorążego. Kolejne miesiące spędził w Oberföhring, dokąd dołączył później Stefan Skrzyszowski, który kurs ukończył wcześniej. Wreszcie, 4 listopada 1952 r., obu zabrano na amerykańskie lotnisko wojskowe w Wiesbaden. Nieoznakowany samolot z polską załogą i dwoma skoczkami na pokładzie wystartował około godziny 19.40. Przelecieli szerokim łukiem nad Hamburgiem i Bornholmem ku polskiemu wybrzeżu. Sosnowski skakał jako pierwszy po godzinie 23.00 w okolicy Mzdowa na Pomorzu.
„Cichociemny” AD 1952
Wylądował dość niefortunnie w rowie z wodą i wydostawszy się z niego, podążył w stronę pobliskiego lasu. Po drodze spotkał ludzi z grupy odbioru, którzy przejęli i ukryli sprzęt, po czym skoczkowie udali się za przewodnikiem przez las w stronę pobliskiej stacji kolejowej. Po drodze przejął ich „Bogdan” (agent UB), który miał im towarzyszyć do Warszawy. Podczas przesiadki w Słupsku rozdzielili się ze Skrzyszowskim. Na melinę w podwarszawskiej Radości Dionizy trafił późnym wieczorem 5 listopada.
Dionizy i Janusz przeszli granicę z 5 na 6 stycznia 1952 r. W Berlinie przejęła ich siatka Delegatury Zagranicznej WiN. Skierowani do punktu zbornego w Oberföhring (część Monachium), dołączyli do kursu prowadzonego we współpracy z Amerykanami.
Zwierzchnicy, którzy nawiązali z „Józefem” kontakt po jego przybyciu, na razie kazali mu spisać relację z pobytu oraz przygotować konspekty z zajęć kursu. Wywiązał się z tego zadania, czekał jednak na bardziej konkretne polecenia. Snuł plany wysadzenia pomnika Dzierżyńskiego lub gmachu MBP, wspominał też, że chętnie wziąłby udział w bardziej zaawansowanym kursie w USA.
Na razie miał przygotować się do przeprowadzenia kursu łączności dla członków „organizacji” w kraju. Jednak na początku grudnia polecono mu przygotować się do wyjazdu na Śląsk, gdzie wraz z „Bogdanem” miał uruchomić jedną z radiostacji. 5 grudnia wyjechali do Wrocławia. W pociągu między Warszawą a Łowiczem „Józef” i „Bogdan” zostali aresztowani przez funkcjonariuszy UB.
W szponach UB
W pierwszych zeznaniach Sosnowski nie podawał śledczym prawdziwych informacji, stopniowo jednak ujawniał coraz więcej szczegółów. Zapewne śledczy dali mu do zrozumienia, że wiedzą więcej, niż się spodziewał. W aktach znalazła się też wzmianka, że na krótko przed procesem „wyższa osobistość z MBP” miała mu powiedzieć, że
„Ministerstwu rozchodzi się najwięcej o to, aby Sosnowski na swoim procesie jak najgorzej określił Amerykanów i stosunki panujące w Niemczech Zach[odnich].”
Z więzienia Sosnowski próbował ostrzec innych konspiratorów o niebezpieczeństwie.
Na ławie oskarżonych
Rozprawa z udziałem mediów odbyła się 18 lutego 1953 r. przed Wojskowym Sądem Rejonowym w Warszawie. Na ławie oskarżonych obok Sosnowskiego zasiadł jego towarzysz Stefan Skrzyszowski, składowi sędziowskiemu przewodniczył ppłk Mieczysław Widaj, oskarżycielem był płk Henryk Ligięza, a obrońcą z urzędu Maurycy Richter. O ile oskarżenie podkreślało, że obaj spadochroniarze byli dywersantami przeszkolonymi w sabotażu i działali na rzecz Amerykanów, to adwokat wykazywał, że Sosnowski za granicą nie miał wyboru, odkąd kontrolę nad nim przejął amerykański wywiad.
Sąd jednak nie przychylił się do argumentów obrony i w wyroku bogato okraszonym ideologiczną retoryką orzekł, że czyny oskarżonych „stanowią najcięższą zbrodnię zdrady Ojczyzny”, stąd najwłaściwszy „jest najwyższy wymiar kary”. Sąd nie uwzględnił, że sprawa ta miała drugie dno, a stwierdzenie adwokata, że skoczkowie nie byli panami swojego losu, w rzeczywistości było prawdziwe, chociaż ich poczynaniami sterował nie amerykański wywiad, ale komunistyczna bezpieka.
Śmierć i pogrzeb po latach
Wszystkie interwencje w sprawie Sosnowskiego okazały się bezskuteczne. 15 maja 1953 r. po godzinie 19.20 Dionizy Sosnowski został rozstrzelany. Rodziny nie poinformowano ani o wykonaniu wyroku, ani o miejscu pochówku.
W 1957 r. matka Dionizego po otrzymaniu informacji o śmierci syna zwróciła się z prośbą o rehabilitację syna. Również ta prośba została odrzucona przez komunistyczne władze.
Sprawiedliwości stało się zadość kilkadziesiąt lat później – w 2000 r. Wojskowy Sąd Okręgowy w Warszawie uznał wyrok w sprawie Sosnowskiego za nieważny, stwierdzając, że
„jedynym powodem dla którego postradał życie, była chęć walki o autentyczny niepodległy byt Państwa Polskiego w ramach organizacji, do której należał i w imieniu, której, jak sądził, realizował wartości, którym do końca pozostał wierny”.
Czternaście lat później dzięki poszukiwaniom prowadzonym na Powązkach przez IPN zidentyfikowano ciało Sosnowskiego, które spoczywa obecnie w Panteonie Mauzoleum Wyklętych-Niezłomnych.
Więcej interesujących materiałów na profilu Archiwum IPN