Można krótko powiedzieć: nihil novi. Z tym, że kiedyś na straży tej niepamięci stali również „smutni panowie”. Tak się działo niemal do końca PRL.
Inicjatywa „Tygrysa”
I tak np. w styczniu 1989 r. informowali oni o tym, że w kręgu byłych członków Zrzeszenia Wolność i Niezawisłość :
„powstała inicjatywa ufundowania tablicy pamiątkowej jednemu z byłych dowódców tej organizacji”
majorowi Hieronimowi Dekutowskiemu ps. „Zapora”. Miejscem gdzie tablica miała zostać powieszona był Tarnobrzeg, miasto wówczas o statusie stolicy województwa.
Czujna Służba Bezpieczeństwa, czy szerzej ludowa władza, postanowiła podjąć przeciwdziałania.
Mało tego w Powszechnej Kasie Oszczędności Banku Polskim w tym mieście zostało otwarte – na nazwisko Bogumiła Adamskiego, byłego członka WiN ps. „Tygrys” – konto, na którym miały być gromadzone fundusze na ten cel.
Według ustaleń Służby Bezpieczeństwa „głównym inicjatorem” tej akcji miał być zamieszkały w Lublinie Piotr Koronowicz, a wykonawcą tablicy pamiątkowej (z popiersiem Dekutowskiego) nieznany rzeźbiarz, były cichociemny, którego nazwisko starano się ustalić. Zamierzano wmurować ją w dniu 12 marca 1989 r. Miała to być zresztą – według pomysłodawców – duża uroczystość, z udziałem około 5 tys. były członków Zrzeszenia Wolność i Niezawisłość z całego kraju.
Groźny „bandyta”
Hieronim Dekutowski nie był oczywiście dla funkcjonariuszy SB bohaterem, lecz „bandytą”. I to groźnym. Na początku 1989 r. „bandom «Zapory»” przypisywali oni dokonanie (w latach 1945-1947):
„610 napadów terrorystyczno-rabunkowych, w wyniku których zginęło co najmniej 328 osób, rannych zostało 73, dotkliwie pobito 81 i uprowadzono 18 osób”.
Ponadto działalność jego i jego podwładnych miała przynieść straty materialne w wysokości ponad 13 milionów złotych, w cenach z 1947 r.
Podjąć przeciwdziałania
Nic zatem dziwnego, że czujna Służba Bezpieczeństwa, czy szerzej ludowa władza, postanowiła podjąć przeciwdziałania, wobec, jak stwierdzano:
„próby przedstawienia Dekutowskiego jako bojownika-demokraty, ofiary stalinizmu”.
Władze polityczno-administracyjne i miejscowe koło Związku Bojowników o Wolność i Demokrację miały podjąć działania:
„w celu neutralizacji tej szkodliwej politycznie inicjatywy”.
Kolejnym krokiem była:
„rozmowa profilaktyczno-ostrzegawcza z administratorem obiektu zakonu Dominikanów”.
Nie zapomniano też o działaniach propagandowych. Te podjęto zarówno na szczeblu, lokalnym, jak i centralnym – z udziałem „Żołnierza Wolności” oraz organu Komitetu Centralnego Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej „Trybuny Ludu”.
Komuniści mogli odetchnąć – w 1989 r. tablica nie została wmurowana. Doszło do tego rok później, 12 marca 1990 r.
Jak ta kampania wyglądała świadczą już choćby tytuły w rodzaju Złowrogi cień „Zapory” (Jan Grębosz, „Nowiny”). Oprócz artykułów zamieszczano również listy „czytelników”, m.in. w „Tygodniku Nadwiślańskim” protest przeciw upamiętnianiu działalności „Zapory”, jako „bandyty”, który „mordował” mieszkańców wsi Moniaki.
W kampanii tej wykorzystywano „dane”, „informacje” Urzędu Bezpieczeństwa, które dyspozycyjnym dziennikarzom skrzętnie udostępniała Służba Bezpieczeństwa.
A jednak upamiętnienie
Komuniści mogli odetchnąć – w 1989 r. tablica nie została ostatecznie wmurowana. Doszło do tego jednak rok później, w dniu 12 marca 1990 r. Upamiętniała ona zarówno samego „Zaporę”, jak i jego podwładnych. Kilka dni wcześniej – 7 marca – w 41. rocznicę śmierci Hieronima Dekutowskiego została odprawiona Msza Święta za spokój jego duszy. Jak potem opisywała Katarzyna Sobieniewska:
„Była to msza tylko dla rodziny i współtowarzyszy broni. Nie było żadnych akcentów politycznych. Nie było kazania, które choćby w części przybliżyło jego postać. To nie było potrzebne. W końcu wszyscy, którzy 7 marca 1990 roku o godzinie 11:00 przyszli do kościoła ojców Dominikanów znali postać «Zapory» i znaleźli się tam przede wszystkim po to, żeby się pomodlić”.
I choć nie było to ostatnie upamiętnienie Dekutowskiego – powstały nawet na jego temat filmy dokumentalne – to walka o pamięć o nim i o innych Żołnierzach Wyklętych trwa nadal.