Inicjatorami pomysłu zamordowania Pierackiego byli młodzi działacze organizacji z krajowego kierownictwa. Minister podjął próbę porozumienia z umiarkowanymi grupami Ukraińców, czym naraził się OUN. Zagrażało to dalszej konfrontacyjnej polityce Organizacji.
Terrorysta samobójca miał zdetonować bombę. Spośród trzech ochotników Stefan Bandera, Krajowy Prowidnyk OUN, osobiście wybrał najbardziej zdeterminowanego Hryhorija Maciejko ps. „Gonta”. Pseudonim został przyjęty na cześć Iwana Gonty, jednego z przywódców powstania hajdamaków 1768 r., wsławionego wyjątkowo okrutną rzezią mieszkańców Humania.
Przygotowania
Przygotowania rozpoczęto od obserwacji, którą prowadził Mykoła Łebed „Mirko”. Ustalono plan zamachu, w trakcie którego terrorysta samobójca miał zdetonować bombę. Ta forma terroru miała zszokować i zaakcentować determinację bojówkarzy OUN. Spośród trzech ochotników Stefan Bandera, Krajowy Prowidnyk OUN, osobiście wybrał najbardziej zdeterminowanego Hryhorija Maciejko ps. „Gonta”. Pseudonim został przyjęty na cześć Iwana Gonty, jednego z przywódców powstania hajdamaków 1768 r., wsławionego wyjątkowo okrutną rzezią mieszkańców Humania. Według poematu „Hajdamacy” Tarasa Szewczenki -ukraińskiego wieszcza, Iwan Gonta wykazał się „poświęceniem” dla sprawy narodowej przez zamordowanie własnych synów za to, że byli Polakami i katolikami. Bombę użytą w zamachu skonstruował w Krakowie Jarosław Karpynec.
Zamach
15 czerwca 1934 r. zamachowiec samobójca wspomagany przez dwóch obserwatorów Mykołę Łebeda i Darię Hnatkiwską oczekiwał na ofiarę przed Klubem Towarzyskim przy ul. Foksal w Warszawie, w którym często spotykali się politycy obozu rządzącego, wysokiej rangi wojskowi i przemysłowcy. O 15.30 minister przyjechał służbową limuzyną, prowadzoną przez szofera. Gdy wysiadł z samochodu, na dany znak przez Łebeda, Maciejko ruszył za nim. Zamachowiec podszedł do Pierackiego od tyłu i usiłował zdetonować przygotowaną wcześniej bombę. Włączenie mechanizmu detonującego nie nastąpiło, ponieważ nie udało się zgnieść szklanej rurki. Wobec takiego rozwoju sytuacji, „Gonta” wyciągnął rewolwer i trzykrotnie strzelił do Pierackiego, trafiając go w tył głowy.
Następnie zamachowiec zaczął uciekać, aby uniemożliwić pościg strzelał do goniących go osób. Pomimo, że do pościgu włączył się przechodzący obok policjant „Goncie” udało się zbiec. Maciejko opuścił Polskę i udał się do Czechosłowacji, a następnie do Argentyny. Ciężko rannego Pierackiego przewieziono do Szpitala Ujazdowskiego, gdzie poddano go operacji. Pomimo tego, zmarł jeszcze tego samego dnia.
Zamachowiec podszedł do Pierackiego od tyłu i usiłował zdetonować przygotowaną wcześniej bombę. Włączenie mechanizmu detonującego nie nastąpiło, ponieważ nie udało się zgnieść szklanej rurki. Wobec takiego rozwoju sytuacji, „Gonta” wyciągnął rewolwer i trzykrotnie strzelił do Pierackiego, trafiając go w tył głowy.
Skutki zamachu
Zamach w centrum Warszawy uwidocznił zagrożenie terrorystyczne dla ówczesnej Polski. Śmierć ministra spraw wewnętrznych była wstrząsem dla polskiego społeczeństwa, a obozowi rządzącemu uświadomiła konieczność zastosowania radykalnych kroków w zwalczaniu organizacji rewolucyjnych i terrorystycznych. Zabójstwo było główną przyczyną powstania obozu odosobnienia w Berezie Kartuskiej. Bezpośrednio po zamachu premier Leon Kozłowski spotkał się z Piłsudskim i zaproponował mu utworzenie miejsca odosobnienia, w którym planował przetrzymywać bez wyroków sądowych osoby niebezpieczne dla państwa. Marszałek zgodził się pod warunkiem, że obóz będzie istniał najwyżej przez rok. Po śmierci Piłsudskiego, Miejsce Odosobnienia w Berezie Kartuskiej funkcjonowało do zajęcia tego terenu przez Armię Czerwoną we wrześniu 1939 r. W obozie osadzano na podstawie decyzji administracyjnej bez prawa apelacji na okres 3 miesięcy, przy tym okres pozbawienia wolności mógł być przedłużony do pół roku.
Pierwsze podejrzenia w sprawie zamordowania Bronisław Pierackiego padły na Obóz Narodowo-Radykalny. W toku śledztwa pojawiły się niezbite poszlaki świadczące o popełnieniu morderstwa przez ukraińskich nacjonalistów. Dokumenty Ukraińskiej Wojskowej Organizacji i OUN zdobyte wcześniej na terytorium Czechosłowacji posłużyły do wykrycia sprawców mordu na ministrze i rozpracowania kierownictwa OUN w Polsce. W tych warunkach polskie władze podjęły szeroko zakrojone aresztowania, a jesienią 1934 r. OUN przyznała się do przeprowadzenia zamachu na Pierackiego. Pod koniec 1935 r. przed Sądem Okręgowym w Warszawie rozpoczął się proces dwunastu członków organizacji obwinionych o udział w zamachu.
Oskarżeni, którym udowodniono kierowanie zabójstwem, zostali ułaskawieni pomimo tego, że nie okazali skruchy. Wyroki w stosunku do części sprawców były dość łagodne. Polska odstąpiła od ścigania części członków OUN niższego szczebla.
Stepana Banderę, Mykołę Łebedia i Jarosław Karpyneca skazano 13 stycznia 1936 r. na karę śmierci, którą zamieniono na mocy amnestii na dożywotnie więzienie. Karę dożywotniego więzienia orzeczono wobec Mykoły Kłymyszyna i Bohdana Pidhajnego. Pozostali zostali skazani na kary długoletniego więzienia.
Oskarżeni, którym udowodniono kierowanie zabójstwem, zostali ułaskawieni pomimo tego, że nie okazali skruchy. Wyroki w stosunku do części sprawców były dość łagodne. Należy przypuszczać, że pomiędzy obozem piłsudczyków a UNDO nastąpiło porozumienie, w wyniku którego partia weszła w skład bloku rządowego, a Wasyl Mudry został wicemarszałkiem Sejmu RP. Polska odstąpiła od ścigania części członków OUN niższego szczebla.
W wyniku intensyfikacji działań po zabójstwie ministra Pierackiego wykryto i aresztowano całą Krajową Egzekutywę OUN, ponadto w Berezie Kartuskiej osadzono 176 innych członków organizacji. Działania władz polskich zahamowały częściowo terror ukraińskich nacjonalistów. Jednak OUN jeszcze przed 1939 r. zdołał się odrodzić i dokonać nowych zbrodni.