W późniejszych latach większą rolę odgrywały działania propagandowe mające zdyskredytować żołnierzy antykomunistycznej konspiracji w oczach społeczeństwa.
Zbigniew Nienacki opublikował w 1957 r. w „Głosie Robotniczym” (organie łódzkiego KW PZPR) cykl artykułów, w których oczerniał żołnierzy antykomunistycznego Konspiracyjnego Wojska Polskiego i jego twórcę Stanisława Sojczyńskiego „Warszyca”.
Pamflety „Ewy Połanieckiej”
Nierzadko udawało się zaangażować do tego mniej lub bardziej znanych literatów. W realiach łódzkich taką osobą był Zbigniew Nienacki, który zaczynał wówczas dopiero swoją błyskotliwą karierę. Opublikował on w 1957 r. w „Głosie Robotniczym” (organie KW PZPR) cykl artykułów, w których oczerniał żołnierzy antykomunistycznego Konspiracyjnego Wojska Polskiego i jego twórcę Stanisława Sojczyńskiego „Warszyca”.
Co ciekawe młody literat wyraźnie zdawał sobie sprawę, że wspomnianymi artykułami zyska wprawdzie uznanie i przychylność w oczach władzy, jednak niekoniecznie zapewnią mu one sympatię wśród czytelników. Z tego chyba powodu kolejne części swoich opowiadań podpisywał pseudonimem „Ewa Połaniecka”.
W kwietniu 1946 Sojczyński i jego żołnierze uwolnili z aresztu UB w Radomsku towarzyszy broni i osoby podejrzewane o pomaganie partyzantom. Po ponad 10 latach, piórem Nienackiego, próbowano przedstawić te wydarzenia w innym świetle, a z „Warszyca” uczynić „krwawego watażkę”.
Kłamstwa o akcji na Radomsko
Nienacki wziął na tapetę przede wszystkim słynną akcję oddziałów „Warszyca” na Radomsko. W kwietniu 1946 Sojczyński i jego żołnierze uwolnili bowiem z miejskiego aresztu przetrzymywanych tam towarzyszy broni i osoby podejrzewane o pomaganie partyzantom. Na pewien czas praktycznie opanowano miasto, a zaskoczone władze były w tym wypadku bezradne. Podczas akcji nie było żadnych ofiar wśród funkcjonariuszy, a oddziały KWP wycofały się również bez strat. Po ponad 10 latach, piórem Nienackiego, próbowano jednak przedstawić te wydarzenia w innym świetle, a z „Warszyca” uczynić „krwawego watażkę” żądnego krwi politycznych przeciwników:
„Na ulicach miasta szaleją oddziały egzekucyjne „Warszyca” starając się schwytać i zamordować członków partii. Lecz ci, którzy mieli być zabici, jak w «nocy św. Bartłomieja» – albo byli w terenie na akcji przeciw bandom, albo zdołali uciec, uchronić się przed śmiercią”.
To jeden z bardziej obrazowych opisów mający pokazać brutalność i bezwzględność żołnierzy KWP.
Sam sukces akcji na Radomsko sprowadzono natomiast do szczęśliwych dla „Warszyca” okoliczności w jakich doszło do ataku:
„Napad nastąpił nagle i w niezwykle korzystnej dla „Warszyca” sytuacji. Tego dnia wraz ze szkołą podchorążych wyjechało w teren na akcję przeciw bandom wielu pracowników bezpieczeństwa i członków partii oraz stacjonujące w mieście wojsko. W Komitecie Powiatowym PPR do bandy próbującej się wedrzeć do budynku partii począł strzelać i bronić się sekretarz Smolarek. W Urzędzie Bezpieczeństwa, na który napad nastąpił równocześnie z atakiem na komitet PPR, było wówczas zaledwie 5 ludzi: tow. Kędra, Węglewski oraz trzech wojskowych. [...] Naprawdę podziwiać trzeba odwagę i bohaterstwo tych zaledwie kilku naszych ludzi, którzy przeciwstawili się prawie 150-osobowej grupie napastnika i to napastnika, który dokonał akcji nagle, w niekorzystnej dla nas sytuacji”.
Podobne manipulacje są treścią późniejszej powieści Nienackiego, inspirowanej dziejami KWP – Worek Judaszów. W tym wypadku treść książki nawiązuje jednak bardzo luźno do dziejów KWP, podobnie jak powstały na jej motywach film Akcja Brutus.
Nienacki miał rację pisząc, że część sił „porządkowych” opuściła wówczas miasto, nie dodał jednak (co bynajmniej nie dziwi), że było to wynikiem działań KWP i fałszywego alarmu, który wywabił funkcjonariuszy z miasta. Akcja była bowiem znakomicie przygotowana i przemyślana.
Kończąc Nienacki pisał:
„Bandom udaje się zdobyć areszt, którego pilnowało kilku strażników. Areszt ten – dziś magazyn – był bardzo słabo ubezpieczony, ot raczej kurnik niż pomieszczenie dla więźniów. Zresztą przetrzymywano tam tylko kilkunastu spekulantów i volksdeutschów”.
Tutaj już mamy do czynienia z grubym przekłamaniem. Uwolniono bowiem 50 osób, w większości czynnych żołnierzy konspiracji. Można sobie zresztą zadać pytanie, jaki cel miałby „Warszyc” w organizowaniu ryzykownej akcji w celu uwolnienia „kilkunastu spekulantów i volksdeutschów”? Miejscem ich przetrzymywania był bowiem solidny areszt mieszczący się w miejskim ratuszu.
***
Nie był to jedyny materiał, jaki Nienacki „poświęcił” KWP. Podobne manipulacje są treścią jego późniejszej powieści, inspirowanej dziejami KWP – Worek Judaszów. W tym wypadku treść książki nawiązuje jednak bardzo luźno do dziejów KWP, podobnie jak powstały na jej motywach film Akcja Brutus. Bohaterowie opisywanej historii mają nowe nazwiska i pseudonimy. Być może dlatego by, nawet w ten sposób nie przypominać bohaterów antykomunistycznej konspiracji.