Miał już 71 lat, lecz jeszcze dość sił, by czynnie zaangażować się w pracę i życie publiczne. Jednak nowe władze w powojennej rzeczywistości stały na stanowisku, że miejsce sanacyjnych generałów jest na „śmietniku historii”.
Służbę wojskową rozpoczął w armii carskiej. Podczas I wojny światowej walczył w Legionach Polskich i Polskiej Sile Zbrojnej. Od stycznia 1919 r. służył już w odrodzonym Wojsku Polskim, gdzie szybko piął się po szczeblach wojskowej kariery. W latach 1922-1924 był zastępcą Inspektora Armii w Wilnie, a od 1928 r., przez następną dekadę, pełnił funkcję Inspektora Armii na odcinku śląskim. Jednocześnie, od 1933 r., był prezesem Zarządu Głównego Ligi Obrony Powietrznej i Przeciwgazowej.
W marcu 1939 r. otrzymał awans na generała broni i przeszedł w stan spoczynku. Po klęsce wrześniowej znalazł się na terenie Rumunii, skąd w lutym 1941 r. został przekazany do niewoli niemieckiej. Najpierw przebywał w Oflagu 6A w Dorsten, a następnie 6B w Doessel, gdzie z racji posiadanego stopnia pełnił funkcję starszego obozu.
Z oflagu na Śląsk
Po opuszczenie oflagu, wiosną 1945 r., Berbecki pojechał do Paryża, gdzie mieszkał przez 9 miesięcy. Nie mogąc odnaleźć się wśród wojskowej emigracji, postanowił wracać do kraju, gdzie czekała na niego ukochana żona Zofia z Jatelnickich. Na początku lutego 1946 r. był już w Warszawie. Wraz z żoną podjął decyzję wyjazdu na Śląsk. Słyszał o działającej w Gliwicach Politechnice Śląskiej, gdzie miał nadzieję podjąć pracę zgodną ze swym wykształceniem. Do Gliwic przyjechał, wraz z żoną, w dniu 28 kwietnia 1946 r. i otrzymał od tamtejszych władz miejskich mieszkanie przy ul. Narożnej 41.
Służbę wojskową rozpoczął w armii carskiej. Podczas I wojny światowej walczył w Legionach Polskich i Polskiej Sile Zbrojnej. Od stycznia 1919 r. służył już w odrodzonym Wojsku Polskim, gdzie szybko piął się po szczeblach wojskowej kariery.
W Gliwicach rozpoczął starania o przyjęcie w charakterze wykładowcy na Wydziale Mechanicznym Politechniki Śląskiej, posady tej jednak nie otrzymał. Będąc bez środków do życia podjął pracę w szkole zawodowej i technikum mechanicznym w pobliskim Zabrzu, gdzie został zatrudniony w charakterze nauczyciela technologii i maszynoznawstwa. Ponieważ był długoletnim i zasłużonym działaczem Polskiej Partii Socjalistycznej (PPS), postanowił również kontynuować działalność polityczną. W dniu 17 maja 1946 r. został wpisany w poczet członków zwyczajnych Komitetu Miejskiego PPS. Jako przedstawiciel PPS gościł kilkakrotnie u wojewody gen. Aleksandra Zawadzkiego. Aktywnie uczestniczył w pracach Miejskiego i Powiatowego Komitetu PPS w Gliwicach, gdzie m.in. wygłosił szereg przemówień na wiecach z udziałem mieszkańców miasta, brał udział w przygotowaniach partii do tzw. referendum ludowego w czerwcu 1946 r. i wyborów do Sejmu w styczniu 1947 r. Współpracował również z lokalną prasą.
By skompromitować i oskarżyć
Zaangażowanie w pracy politycznej nie ustrzegło generała przed „troskliwą opieką” bezpieki. W grudniu 1946 r. tajny informator ps. „Kamień” doniósł do MUBP w Zabrzu, że słyszał jakoby Berbecki twierdził, że „obecny ustrój w Polsce zmieni się dopiero przez nową wojnę, która bez wątpienia nastąpi” oraz, że „nadchodzące wybory w Polsce będą wielkim nieszczęściem dla narodu Polskiego”.
Nie mogąc odnaleźć się wśród wojskowej emigracji, postanowił wracać do kraju, gdzie czekała na niego ukochana żona Zofia z Jatelnickich. Na początku lutego 1946 r. był już w Warszawie. Wraz z żoną podjął decyzję wyjazdu na Śląsk.
Na początku 1947 r. postanowiono założyć na generała i jego rodzinę sprawę ewidencyjno-obserwacyjną, której nadano kryptonim „Sztab”. Rozpoczęto regularną obserwację domowników i gości willi przy ul. Narożnej (przemianowanej wówczas na Puszkina) oraz poprzez sieć agenturalną postanowiono zebrać wszelkie materiały dotyczące zarówno obecnej działalności, jak i przeszłości Berbeckiego. Funkcjonariuszom prowadzącym tę sprawę szczególnie zależało na dotarciu do wszelkich materiałów, które mogłyby posłużyć do kompromitacji generała i ewentualnego postawienia go w stan oskarżania, jako zdrajcę narodu polskiego. W tym celu skrzętnie notowano informacje o jego rzekomym wysługiwaniu się Niemcom i służalczości wobec władz niemieckich w okresie, kiedy pełnił funkcję starszego obozu oficerskiego. Zwracano również baczną uwagę na osobiste kontakty i znajomości.
Pomimo zaangażowania się generała i jego żony w lokalną działalność Polskiej Partii Socjalistycznej, a nawet wstąpienia do Towarzystwa Przyjaźni Polsko-Radzieckiej (TPPR) na terenie szkoły, w której uczył, w drugiej połowie 1948 r. okazało się, że dla przedwojennego wysokiego oficera nie ma miejsca w partii, która zmierza do zjednoczenia z „bratnią” Polską Partią Robotniczą.
W październiku 1948 r. na wspólnym posiedzeniu Komitetu Współpracy gliwickiej organizacji PPS i PPR postanowiono usunąć z szeregów PPS m.in. Leona Berbeckiego i jego żonę Zofię. Ich usunięcie uzasadniono „obcością ideologiczną”. Jak twierdził ponad dwa lata później w swym zeznaniu Dyrektor Państwowej Szkoły Przemysłowej w Zabrzu generał bardzo boleśnie odczuł decyzję o wykluczeniu go spośród członków PPS.
Pod czujnym okiem bezpieki
Choć obowiązki nauczyciela i wychowawcy emerytowany generał spełniał, w opinii dyrekcji szkoły i kuratorium, bez zarzutu, jednak i tutaj nastawiono na niego agenturę. Zwerbowani informatorzy skrupulatnie odnotowywali wszelkie wypowiedzi i komentarze Berbeckiego jak i jego działania dydaktyczno-wychowawcze.
W listopadzie 1949 r. informator „Kukulski” doniósł, że w czasie zajęć w organizacji przedsiębiorstw w oddziale Liceum Mechanicznego dla dorosłych Berbecki zlecił każdemu opisać organizację zakładu pracy oraz sporządzić schemat przedsiębiorstwa. Ten sam informator dwa tygodnie później doniósł, że:
„Berbecki zabrał część schematów organizacyjnych ze sobą. Reszta schematów miała być złożona na następny dzień. W następnym dniu pod pozorem, że schematy te musiałby zamykać w kasie pancernej, kazał skreślić z nich nazwy przedsiębiorstw. Jednak oprócz opisowego schematu bardziej zależało mu na schematach rysunkowych, gdzie na każdy rzut oka można się zorientować w całości organizacji”.
W Referacie III MUBP w Zabrzu natychmiast podjęto decyzję o zatrzymaniu generała.
W grudniu 1946 r. tajny informator ps. „Kamień” doniósł do MUBP w Zabrzu, że słyszał jakoby Berbecki twierdził, że „obecny ustrój w Polsce zmieni się dopiero przez nową wojnę, która bez wątpienia nastąpi” oraz, że „nadchodzące wybory w Polsce będą wielkim nieszczęściem dla narodu Polskiego”.
W czasie aresztowania znaleziono przy nim kilkanaście schematów organizacyjnych różnych zakładów pracy z terenów Zabrza, które zabrał wcześniej do domu. Po przewiezieniu go do Urzędu Bezpieczeństwa w Zabrzu rozpoczęto przesłuchanie, w trakcie którego oskarżono generała o szpiegostwo i działanie na szkodę państwa polskiego. Generał tłumaczył, że chciał tylko sprawdzić wiedzę i umiejętności uczniów, a schematy zabrał do domu, by sprawdzić jak zostały wykonane. Pomimo to, jeszcze tego samego dnia aresztowanego przewieziono do Wydziału IV WUBP w Katowicach. Po kolejnych przesłuchaniach zwolniono go do domu, jednak w dalszym ciągu zalecono ścisłą i szczegółową obserwację.
Paczki ze Szkocji
W połowie lat 50. zainteresowanie bezpieki generałem Berbeckim i jego rodziną zmniejszyło się, choć nie ustało zupełnie. Korespondencja Jatelnickiej z mężem i rodziną okazała się być wyłącznie prywatną, a Berbecki, który w 1955 r. skończył 80. rok życia, wolny czas poświęcał na pisanie pamiętników.
W marcu 1955 r. złożono wniosek o zakończenie sprawy. Miesiąc później szef referatu Sekcji II UdsBP w Gliwicach poinformował, że:
„obecnie zaniechano dalszego rozpracowania i z uwagi na brak materiałów obciążających w chwili obecnej i z uwagi na podeszły wiek wyżej wymienionego. W związku z tym sprawę zakwalifikowano do archiwum”.
Do sprawy próbowano, na krótko, powrócić rok później biorąc pod uwagę, że Berbecki wciąż miał kontakt z młodzieżą, gdyż nadal pracował jako nauczyciel w Szkole Chemicznej w Sławęcicach i Zasadniczej Szkole Chemicznej w Gliwicach. Jednak, jak wynika z zachowanych dokumentów, żadnych informacji świadczących o działaniach Berbeckiego przeciwko Polsce Ludowej nie udało się zdobyć. Jedynym punktem ponownego rozpoczęcia działań operacyjnych przeciwko Berbeckiemu były jego wyjazdy do Zabrza po zawartość paczek przysyłanych ze Szkocji. W 1956 r. nie była to już na szczęście „zbrodnia stanu” i bezpieka odstąpiła od dalszego rozpracowania Berbeckiego i jego rodziny.