Plany operacyjne Armii Krajowej nie zakładały działalności w czasach pokoju. Na wypadek zajęcia terytorium państwa polskiego przez Armię Czerwoną i przejęcia władzy przez komunistów przygotowywano wprawdzie głęboko zakonspirowane struktury organizacji „Niepodległość” („NIE”). Zbyt późne podjęcie decyzji spowodowało jednak, że nie były one w porę gotowe. Tak więc wkroczenie w styczniu 1944 r. wojsk sowieckich na ziemie Rzeczypospolitej zastało dowódców terenowych Armii Krajowej całkowicie nieprzygotowanych. Rozkaz Komendy Głównej AK nr 144/III z 23 marca 1944 r. upoważniał komendanta okręgu, w przypadku rozbrajania oddziałów AK, tylko do zaprzestania ujawniania się. Użycie broni dopuszczał jedynie w razie „koniecznej samoobrony oddziału”. W przypadku niemożności uzgodnienia współdziałania z Armią Czerwoną – a nic nie wskazywało na to, by mogło do niego dojść – oddziały miały zostać rozwiązane, a broń ukryta.
Rzeczywistość przerosła te enigmatyczne wytyczne. Rozbrajanie oddziałów AK po zakończeniu działań wojennych na ich terenie operacyjnym i natychmiastowe represje wobec członków organizacji wymusiły nie tylko zejście do konspiracji, lecz także konieczność podjęcia obrony. Armia Krajowa znalazła się niespodziewanie w konspiracji antysowieckiej i antykomunistycznej, do czego była zupełnie nieprzygotowana. Niemal całkowity brak łączności komend okręgów z Komendą Główną, idący nierzadko w parze z brakiem łączności z ogniwami terenowymi, sprawiał, że postępowanie narzucały bieg wydarzeń i podejmowane ad hoc decyzje terenowych dowódców AK.
Rzepecki nie poinformował Sztabu Naczelnego Wodza w Londynie ani o rozwiązaniu Delegatury Sił Zbrojnych na Kraj, ani o powołaniu WiN; tym samym zerwał z rządem RP na uchodźstwie… Jego ambicje i aspiracje polityczne były widoczne jak na dłoni.
Jednym z najpoważniejszych wyzwań było utrzymanie stanu sił własnych i spoistości organizacji. Dekonspiracja żołnierzy i dowódców w czasie operacji „Burza” powodowała konieczność ukrywania się i przechodzenia na inny teren, co w połączeniu z licznymi aresztowaniami rwało siatkę organizacyjną. Uzyskanie znacznej samodzielności i niezależności dowódców terenowych sprawiło, że w momencie pojawienia się nowego ośrodka centralnego zaczęły występować tendencje odśrodkowe. Najgroźniejsze okazało się jednak opuszczanie szeregów AK przez żołnierzy z organizacji scalonych – Batalionów Chłopskich i Narodowych Sił Zbrojnych. Po zajęciu Lubelszczyzny przez wojska sowieckie (lipiec-sierpień 1944 r.) część oddziałów Batalionów Chłopskich, wbrew dyrektywom Centralnego Kierownictwa Ruchu Ludowego, podporządkowała się Polskiemu Komitetowi Wyzwolenia Narodowego i współtworzyła m.in. Milicję Obywatelską. W marcu 1945 r. CKRL zdecydowało o ujawnieniu BCh z dniem 2 kwietnia 1945 r. Nie doszło do tego wskutek uwięzienia przez NKWD przywódców Polskiego Państwa Podziemnego, ale w lipcu i sierpniu 1945 r. niemała część żołnierzy Batalionów Chłopskich znalazła się w szeregach Polskiego Stronnictwa Ludowego i zakończyła działalność zbrojną.
W listopadzie 1944 r. w Grodzisku Mazowieckim odbyło się spotkanie działaczy Stronnictwa Narodowego, na którym zdecydowano, że wobec osłabienia AK należy z niej wyprowadzić żołnierzy Narodowych Sił Zbrojnych. Jednocześnie postanowiono utworzyć organizację wojskową o nazwie Narodowe Zjednoczenie Wojskowe, która aspirowała do przywództwa w podziemiu. Stronnictwo Narodowe i Narodowe Siły Zbrojne uważały, że dotychczasowa polityka Delegatury Rządu RP na Kraj i Armii Krajowej wobec ZSRS zdyskwalifikowała te podmioty jako liderów konspiracji. Narodowcy, dążąc do objęcia przywództwa w podziemiu, opierali swe aspiracje na konsekwentnym antykomunizmie i przekonaniu, że byli jedyną siłą właściwie oceniającą rozwój sytuacji zarówno międzynarodowej, jak i wewnętrznej. Wyprowadzenie żołnierzy NSZ z szeregów AK pogłębiło istniejący chaos organizacyjny i spowodowało wiele konfliktów kompetencyjnych, które w następstwie mocno rzutowały na kwestię ułożenia współpracy Delegatury Sił Zbrojnych oraz Zrzeszenia „Wolność i Niezawisłość” z podziemiem narodowym.
Konieczność kontynuowania konspiracji w radykalnie zmienionych warunkach (zarówno wojennych, jak i politycznych) była problemem wojskowo trudnym, budzącym niejednokrotnie obiekcje natury politycznej i moralnej. Wszak należało konspirować przeciwko Polakom, a i Sowieci byli „aliantem naszych aliantów”. Wytworzyło to w polskich głowach zamęt, który nie skończył się nawet wtedy, kiedy Armia Czerwona okazała się wrogiem. Towarzyszyły temu dezorientacja, złudzenia i lęk. Ogół społeczeństwa, podczas okupacji niemieckiej przychylnie nastawiony do podziemia, wiązał z wyzwoleniem spod tejże okupacji nadzieje na lepszą przyszłość. Wszystko to sprawiło, że zaczęły się pojawiać postawy wyczekujące, a poparcie dla konspiracji przestawało być jednoznaczne i oczywiste.
Od AK do WiN
Generał Leopold Okulicki, Dowódca Armii Krajowej, wydał 19 stycznia 1945 r. rozkaz rozwiązujący AK. Jednak życie konspiracyjne nie tylko nie ustało, lecz nawet nabrało rozpędu. Rozkaz został potraktowany jako nic nie znaczący gest polityczny, nie mówiąc o tym, że do wielu żołnierzy w ogóle nie dotarł.
Ponad dwa miesiące później, 22 marca 1945 r., gen. Okulicki wyznaczył na swego pierwszego zastępcę płk. Jana Rzepeckiego. Gdy w marcu 1945 r. Rzepecki, po aresztowaniu przez NKWD gen. Okulickiego, objął kierownictwo organizacji, która istniała raczej w teorii niż w praktyce, jego możliwości oddziaływania na sytuację w terenie były niewielkie, a kierowanie okręgami, z którymi istniała jako taka łączność – raczej nominalne niż praktyczne. Brakowało łączności z okręgami wschodnimi oraz lubelskim i białostockim. W terenie funkcjonowały siatka Armii Krajowej w likwidacji, nieliczne komórki „NIE” i wiele niezależnych organizacji powstałych na bazie terenowych struktur AK, które usamodzielniły się wskutek utraty łączności z „górą”.
15 kwietnia 1945 r., po konsultacjach z p.o. Delegata Rządu Stefanem Korbońskim, Rzepecki skierował do Sztabu Naczelnego Wodza w Londynie wniosek o rozwiązanie organizacji „NIE” i powołanie w jej miejsce nowej organizacji, która mogłaby kontynuować walkę konspiracyjną. 7 maja p.o. Naczelnego Wodza gen. Władysław Anders zaaprobował zamierzenia przedstawione przez Rzepeckiego. Jednak poszukiwanie nowych form dla dalszych działań niepodległościowych narodu polskiego zostało podjęte zbyt późno i potencjał, którym dysponowało Polskie Państwo Podziemne, został zmarnowany.
Próba przeniesienia walki zbrojnej na płaszczyznę oporu cywilnego nie spotkała się ze zrozumieniem żołnierzy byłej AK pozostających w lasach z bronią w ręku. Ci szukali bowiem raczej zaplecza organizacyjnego dla kontynuowania działalności zbrojnej.
Delegatura Sił Zbrojnych na Kraj – nowa organizacja zatwierdzona przez Naczelnego Wodza – nazwą podkreślała swój „wojskowy” charakter i podległość rządowi RP w Londynie. Na jej czele stanął jednak człowiek, który działań zbrojnych nie zmierzał kontynuować. Rzepecki, określający się jako „liberalny demokrata”, uważał się za realistę i pozostając pod wpływem polityków ze Stronnictwa Ludowego, wierzył, że sytuację w Polsce można będzie zmienić dzięki postanowieniom jałtańskim, przewidującym wolne wybory. Stawiał zatem na rozwiązanie polityczne, a nie zbrojne.
„Racjonalizm” Rzepeckiego nie spotkał się ze zrozumieniem w terenie. Nawoływanie do wyjścia z lasu, gdy komunistyczne władze podjęły wiosną 1945 r. szeroko zakrojone działania represyjne, nie przyniosło żadnego rezultatu. Terror, który uderzył we wszystkich byłych żołnierzy Armii Krajowej ‒ bez względu na to, czy byli aktywnymi konspiratorami, czy też nie ‒ sprawił, że lasy zaroiły się nowymi partyzantami, a niejeden stary oddział partyzancki wznowił działalność. Próba likwidacji oddziałów zbrojnych podjęta przez DSZ zakończyła się niepowodzeniem.
Te okoliczności utwierdziły Rzepeckiego w przekonaniu, że formuła organizacji „zbrojnej” się wyczerpała. 5 sierpnia 1945 r. na odprawie komendantów obszarów DSZ uzgodniono likwidację organizacji. Następnego dnia Rzepecki wydał rozkaz likwidacyjny w formie odezwy zatytułowanej Do żołnierzy Delegatury Sił Zbrojnych na Kraj.
Głównymi przyczynami podjęcia tej decyzji były wspomniany brak skuteczności DSZ w działaniach konspiracyjnych i entuzjazm, z którym społeczeństwo polskie powitało przyjazd do kraju Stanisława Mikołajczyka, byłego premiera rządu RP w Londynie. Rzepecki, który stanął przed dylematem: wyjść z konspiracji czy kontynuować działalność w zmienionej formie, zdecydował się na powołanie do życia nowej organizacji, której głównym celem miało być prowadzenie działalności cywilnej. U podstaw tych założeń legła koncepcja wsparcia „opinią i środowiskiem akowskim” wyborów, tak by przechylić szalę zwycięstwa na korzyść opozycji politycznej, czyli Mikołajczyka i Polskiego Stronnictwa Ludowego.
Rzepecki na sali rozpraw zachował się w sposób niegodny oficera. Jego wyjaśnienia ukazywały Zrzeszenie WiN w wyjątkowo niekorzystnym świetle jako organizację prowadzącą działalność szpiegowską na rzecz innych państw, współpracującą zarówno z NSZ, jak i Ukraińską Armią Powstańczą.
Projekt nowej organizacji – Zrzeszenia „Wolność i Niezawisłość” – został przedyskutowany i przyjęty 2 września 1945 r. na spotkaniu byłego kierownictwa Delegatury Sił Zbrojnych na Kraj w Warszawie. Przewodniczącym Głównego Komitetu Wykonawczego Zrzeszenia WiN został Rzepecki, a jego zastępcą, czyli sekretarzem – płk Janusz Bokszczanin. Ten drugi pełnił funkcję do końca września 1945 r.; po nim stanowisko objął ppłk Tadeusz Jachimek „Ninka”, kierujący także wydziałem bezpieczeństwa. Wydział propagandy i inspiracji objął Aleksander Gieysztor „Sergiusz”, wydział finansowy zaś – płk Edward Lubowicki „Górnik”. Razem z prezesami obszarów stanowili oni Główny Komitet Wykonawczy. Rzepecki nie poinformował Sztabu Naczelnego Wodza w Londynie ani o rozwiązaniu DSZ, ani o powołaniu WiN; tym samym zerwał z rządem RP na uchodźstwie.
Nie ulega wątpliwości, że inspiratorem i przywódcą ideowym WiN był Rzepecki. Jego ambicje i aspiracje polityczne były widoczne jak na dłoni. Dostrzegając utopijność „twardej” postawy rządu RP w Londynie, niezrażony brakiem współpracy z ludowcami i Mikołajczykiem, próbował pójść własną drogą. Stworzył organizację polityczną nastawioną na działalność programową i propagandową.
Zrzeszenie „Wolność i Niezawisłość” powstało na bazie Delegatury Sił Zbrojnych na Kraj, stąd też obsadę personalną obszarów pozostawiono bez zmian, podobnie jak strukturę terenową. Przejęcie przez WiN całego spadku po DSZ poważnie zaciążyło na charakterze organizacji i było jedną z przyczyn, dla których przestawianie pracy ze „społecznowojskowej” na polityczną zakończyło się niepowodzeniem.
Założenia organizacyjne i polityczne
9 września 1945 r. na spotkaniu w Warszawie przedyskutowano wytyczne ideowe organizacji WiN O wolność obywatela i niezawisłość państwa, które z datą 15 września zostały rozesłane w teren i przedrukowane w konspiracyjnej prasie. W „Baszcie”, organie WiN, poprzedzała je wymowna strofa z poematu Kornela Ujejskiego Maraton:
„Kto chce być sługą, niech idzie, niech żyje,
Niech sobie łańcuch okręci na szyję,
Niech swoją wolę na wieki okiełza…”
Założenia organizacyjne i polityczne zostały sprecyzowane w kilku podstawowych dokumentach. Pierwszym były wspomniane Wytyczne ideowe, drugim – Regulamin Zrzeszenia Wolność i Niezawisłość, ustalający strukturę i organizację pracy Zrzeszenia. Wskazówki co do zakresu prac konspiracyjnych zostały zawarte w Wytycznych ogólnych i Wytycznych inspiracji. Sprawy organizacji działalności propagandowej zawarto w Wytycznych szczegółowych z września 1945 r. oraz Rozkazie organizacyjnym. Organizacja propagandy w terenie. Stosunek organizacji do Związku Sowieckiego został sformułowany w dokumencie z 3 października 1945 r. Nasz stosunek do ZSRR i sojuszu z nim.
W Wytycznych ideowych domagano się przywrócenia w życiu publicznym wolności słowa, przekonań politycznych, zrzeszania się oraz realizacji Testamentu Polski Walczącej, stwierdzając jednocześnie:
„Nie naszą jest winą, że podstawowe prawo wolnego obywatela w demokratycznym państwie – prawo zrzeszania się – musimy realizować w postaci tajnej”.
Domagano się m.in.: zaprzestania prześladowań politycznych, opuszczenia terytorium państwa polskiego przez wojska sowieckie i NKWD, utworzenia jednej, apolitycznej armii polskiej z oddziałów walczących na Zachodzie i tych podległych Michałowi Żymierskiemu, niezależnej polskiej polityki zagranicznej, wprowadzenia pełnego samorządu, wolnych wyborów z prawem do wystawiania list kandydatów przez wszystkie ugrupowania polityczne, uspołecznienia własności wielkokapitalistycznej, wolnych związków zawodowych, powszechnego nauczania, reformy rolnej. Wytyczne ideowe WiN kończy wezwanie:
„Do wspólnej walki o uczciwe wybory powszechne wzywamy wszystkich prawdziwych demokratów polskich”.
Zgodnie z Regulaminem Zrzeszenia WiN jego celem miało być „wywalczenie wprowadzenia w Polsce w życie zasad demokracji w zachodnioeuropejskim znaczeniu tego określenia”.
Członkiem Zrzeszenia mógł zostać każdy obywatel uznający Wytyczne ideowe ogłoszone 15 września 1945 r. Nowo przyjmowane osoby miały składać przysięgę według następującej roty:
„Wstępując jako członek do stowarzyszenia Wolność i Niezawisłość, przysięgam – być wiernym ojczyźnie mej Rzeczypospolitej Polskiej, stać nieugięcie na straży jej honoru, uczynić wszystko, co leży w mojej mocy, dla wyzwolenia Polski z pęt niewoli bolszewickiej oraz krajowych czynników komunistycznych i dla osiągnięcia tego celu ponieść wszelkie ofiary, aż do ofiary z życia włącznie, być bezwzględnie posłusznym władzom stowarzyszenia Wolność i Niezawisłość, nie ujawniać tajemnic organizacyjnych ani dobrowolnie, ani pod przymusem, bez względu na to, co by mnie spotkać miało. Tak mi Panie Boże dopomóż”.
Kierownictwo WiN, przeciwne działalności zbrojnej, dążyło do objęcia swymi wpływami istniejących oddziałów partyzanckich, by udzielając im pomocy finansowej, doprowadzić do ich jak najszybszej demobilizacji. Nie zamierzano jednak zlikwidować wszystkich komórek zbrojnych. „Prawo do samoobrony”, sformułowane jeszcze na potrzeby „NIE”, zostało utrzymane, dlatego zamierzano utrzymać grupy zbrojne o charakterze egzekutywnym.
Próba przeniesienia walki zbrojnej na płaszczyznę oporu cywilnego nie spotkała się ze zrozumieniem żołnierzy byłej AK pozostających w lasach z bronią w ręku. Ci szukali bowiem raczej zaplecza organizacyjnego dla kontynuowania działalności zbrojnej. Stąd próba przekształcenia DSZ w organizację o charakterze czysto politycznym nie mogła się udać. Oblicze WiN „na dole” przybierało często zupełnie inną postać, niż oczekiwało kierownictwo organizacji – wielu członków angażowało się przede wszystkim w walkę zbrojną, a nie propagandowo-polityczną.
Kres I Zarządu
„Wolność i Niezawisłość” zorganizowana przez płk. Rzepeckiego istniała zaledwie dwa miesiące, tj. od 2 września 1945 r. do aresztowań na przełomie października i listopada tegoż roku, i poniosła totalną klęskę. Idealistyczny program, idący w parze z zamiarem przełożenia go na istniejące struktury konspiracyjne, przy jednoczesnej radykalnej zmianie form działania, świadczy o całkowitym braku realizmu przywódcy WiN. To poczucie katastrofy i rozczarowania zostało zręcznie wykorzystane po jego aresztowaniu przez komunistyczne organy bezpieczeństwa.
Kilkanaście godzin po zatrzymaniu 5 listopada (wraz z Antonim Sanojcą) Rzepecki, sprzeniewierzając się obowiązkom dowódcy, zaczął układać się z komunistami. Pozostający na wolności członkowie I Zarządu WiN nie pojmowali zachowania swego szefa. Aresztowany w grudniu 1945 r. Józef Rybicki, komendant Obszaru Centralnego, przyznał w czasie przesłuchania, że nie mogli zrozumieć, „dlaczego «Prezes» – Rzepecki – w przeciągu 24 godzin postanowił rozwiązać pracę organizacji «WiN» i dlaczego używa on tej metody, że podaje nazwiska i wszystkie dane personalne, czyli po prostu «sypie».”
Pułkownik Franciszek Niepokólczycki na swoim procesie stwierdził wprost:
„[...] po wpadce płka Rzepeckiego dla mnie było rzeczą niezrozumiałą, że człowiek, którego darzyłem tak dużym zaufaniem, w ciągu 24 godzin powiedział: rozkładam się całkowicie, proszę bardzo, wszystko ujawniam”.
Nie wiemy, w jaki sposób skłoniono obu wytrawnych konspiratorów, Rzepeckiego i Sanojcę, do współpracy z Ministerstwem Bezpieczeństwa Publicznego. W myśl zawartej umowy, wszyscy ujawniający się działacze WiN pozostawali na wolności po zarejestrowaniu się i przesłuchaniach wyjaśniających. Podobną umowę zawarła również kierowniczka łączności zagranicznej Emilia Malessa. Akcja ujawnieniowa Rzepeckiego objęła w zasadzie tylko Warszawę. Prezesi obszarów – Franciszek Niepokólczycki, Jan Szczurek-Cergowski i Józef Rybicki – mimo wystosowania do nich osobistych wezwań, postanowili pozostać w konspiracji.
Likwidacja kierownictwa WiN, tzw. I Zarządu, spowodowała chaos w szeregach organizacji, który jednak dość szybko został przezwyciężony. W terenie utrzymała się dobrze zorganizowana siatka konspiracyjna, ze sprawnymi służbami propagandowymi i informacyjnymi. Kryzys udało się opanować w początkach stycznia 1946 r. Organizacja nowego zarządu została oparta, ze względów bezpieczeństwa, o struktury Obszaru Południowego WiN. Pułkownik Niepokólczycki „Teodor”, który po aresztowaniu Sanojcy przejął obowiązki prezesa Obszaru Południowego WiN, na zjeździe w Zabrzu został wybrany na prezesa Zarządu Głównego. Nowy ZG WiN odciął się od akcji ujawnieniowej prowadzonej z więzienia przez płk. Rzepeckiego.
Od 4 stycznia do 3 lutego 1947 r. przed Wojskowym Sądem Rejonowym w Warszawie odbył się proces I Zarządu Zrzeszenia „Wolności Niezawisłość”. Rzepecki na sali rozpraw zachował się w sposób niegodny oficera. Jego wyjaśnienia ukazywały Zrzeszenie WiN w wyjątkowo niekorzystnym świetle jako organizację prowadzącą działalność szpiegowską na rzecz innych państw, współpracującą zarówno z NSZ, jak i Ukraińską Armią Powstańczą. Podczas procesu uznał swoją działalność za błąd. Inni oskarżeni nie składali przed sądem tego rodzaju deklaracji, mówili rzeczowo i bez potępiania przeszłości. Natomiast Rzepecki w ostatnim słowie oskarżonego wygłoszonym 29 stycznia stwierdził:
„[...] śledztwo jak i przewód sądowy, jak i stanowisko pana prokuratora, jak wola narodu, który zadał zdecydowaną klęskę swojej [sic!] działalności, zmieniło moje nastawienie i moją mentalność. I jeżeli, tak jak mówiłem na początku, obojętne mi było, co Wysoki Sąd myśli o mnie i o moich podwładnych, tak teraz ta rzecz nie jest mi obojętną, ponieważ uwierzyłem i w sprawiedliwość polską, w którą nie wierzyłem, i uwierzyłem, że moi przeciwnicy polityczni, [...] ci najwyższego stopnia, którzy prowadzą politykę państwową, zaprowadzą i Polskę w przyszłość wielką i świetlaną”.
Tekst pochodzi z numeru 9/2020 „Biuletynu IPN”
Numer do kupienia w księgarniach Instytutu, placówkach Poczty Polskiej, sieciach EMPIK lub na stronie ipn.poczytaj.pl