W okresie czterech lat z Francji przyjechało 25 tys. rodzin polskich górników i robotników przemysłowych i rolnych (razem 70 tys. osób). Dla zobrazowania skali powrotu znad Sekwany wyjaśniamy, że po 1945 r. liczba polskiej społeczności nad Sekwaną (emigracja zarobkowa i wojenna) wynosiła ok. 400 tys. osób.
Z Lens do Międzylesia i Wałbrzycha
W wyniku podpisania pierwszej umowy, 15 maja 1946 r. ze stacji w Lens w północnej Francji wyjechał do Polski pierwszy pociąg z polskimi górnikami i ich rodzinami. Sześć dni później, 21 maja wjechał on na stację w Międzylesiu na Dolnym Śląsku. Polaków witał uroczyście przy dźwiękach polskiego hymnu, m.in. dyrektor Dolnośląskiego Zjednoczenia Przemysłu Węglowego, mówiąc:
„Wracacie na Ziemie Odzyskane, dla was podwójnie odzyskane… wy je będziecie gospodarzyć”.
Podobnie owacyjnie ich przywitano w Wałbrzychu, flagami oraz transparentami dekorowano kopalnie, m.in. „Biały Kamień” i „Mieszko”:
„Witamy Was, Rodacy, z Francji na prastarej piastowskiej ziemi”
– głosiły transparenty rozwieszone na elewacjach wałbrzyskich przedsiębiorstw.
Trzy lata później, 19 maja 1949 r. jedna z ostatnich grup Polaków, która zdecydowała się wrócić do ojczyzny, wypłynęła z portu w Hawrze do Gdyni na pokładzie statku „Batory”. W „Gazecie Polskiej” z 31 maja 1949 r. relacjonowano komentarze reemigrantów. Podróż na statku pasażerskim, który uchodził wtedy za najbardziej luksusowy, wywarła na nich wielkie wrażenie:
„Co za kabiny, jakie wygody i co za serdeczność załogi. […] I skorośmy tylko weszli na statek, do tego pełnego światła i foteli salonu, to zaraz usłużni marynarze brali od nas walizy i nieśli do kabin. […] Czy to nie najwymowniejsza zapowiedź lepszego jutra?”.
Złudna nadzieja
Niestety, po owacyjnym przywitaniu na ziemi polskiej, które było źródłem wielu wzruszeń, nadzieja na lepszą przyszłość w ojczyźnie prysła jak „bańka mydlana”. Zderzenie ze stalinowską rzeczywistością okazało się bolesne, a duża część reemigrantów żałowała decyzji o powrocie, nad wyraz ciężko odczuwając oszukańczą propagandę rządu w Warszawie.
Widoczna była bardzo dysproporcja w poziomie życia, pracy oraz płacy we Francji i w Polsce. Z goryczą powtarzali, że we Francji jako obcokrajowcy byli lepiej szanowani, a także mieli zapewnione lepsze zaopatrzenie żywnościowe niż tu we własnym kraju. Z kolei młodzi – urodzeni i wychowani we Francji – w ojczyźnie rodziców czuli się wyobcowani.
Bolesna okazała się dla reemigrantów obserwacja ich środowiska przez UB. Pod hasłami zachowania czujności rewolucyjnej oraz szukania agentów w zakładach pracy, podejrzewano ich o szpiegostwo na rzecz państw zachodnich. Inwigilacja, mimo że sprzeczna z założeniami polskiej polityki reemigracyjnej, objęła zakłady produkcyjne: dla władz środowisko reemigrantów było najbardziej podejrzane.
Więcej interesujących materiałów na profilu Archiwum IPN