Goebbels poprzez kontrolowane przez siebie agencje fotograficzne (także niemieckie oddziały agencji zagranicznych – np. Associated Press czy Keystone Co.) rozsyłał masowo po kraju zdjęcia dostarczane mu przez kompanie propagandowe i komórki propagandy naczelnych dowództw wojskowych, reprodukowane następnie w gazetach i czasopismach. Miały kreować wśród obywateli pozytywny obraz wojny, ukazując sukcesy i zwycięstwa wojsk, bohaterskich żołnierzy i zasługi osób zaangażowanych w wysiłek wojenny w kraju. Często zdjęcie szło w ślad za komunikatem wojskowym lub administracji cywilnej.
Nazistów portret własny
W zbiorze fotografii pozostałym po b. Głównej Komisji Badania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu znajduje się duża kolekcja portretowych zdjęć niemieckich żołnierzy i oficerów z okresu II wojny światowej. Są to w zdecydowanej większości portrety osób, które zostały odznaczone wysokimi odznaczeniami wojennymi, głównie Krzyżem Rycerskim Krzyża Żelaznego i dodatkami do niego (Dębowym Liściem, Mieczami i Brylantami).
Portrety te były rozsyłane przez agencje fotograficzne po redakcjach prasowych przy okazji ogłaszania informacji o przyznaniu odznaczenia lub wymienieniu nazwiska delikwenta w komunikacie Naczelnego Dowództwa Wehrmachtu (OKW) (co również było formą wyróżnienia). Prezentowane zdjęcia mają niewyjaśnione pochodzenie, lecz wszystko wskazuje, iż są częścią posiadanej przez GK części kolekcji niemieckich fotografii propagandowych, wchodzącej w skład zbiorów koncernu medialnego „Ilustrowany Kurier Codzienny”, jednego z głównych wydawców kontrolowanej przez Niemców prasy w okupowanej Polsce, tak polsko- jak i niemieckojęzycznej.
Okoliczności przejęcia części kolekcji przez GK są nieznane, gdyż dotąd nie odnaleziono w dokumentacji pozostałej po tej instytucji żadnych odnoszących się do tej kwestii wzmianek.
Fotomontaż z hakenkreuzem
Potrzebny portret rzadko udawało się szybko wykonać i rozesłać po agencjach. Najczęściej delikwent był na dalekim froncie, a czasem… już nie żył. Sięgano więc po starsze jego fotografie lub zdjęcia portretowe znajdujące się w jego aktach osobowych (np. w komórkach personalnych dowództwa Wehrmachtu). Przed pracownikami agencji pozostało tylko zadanie zaktualizowania fotografii, a czasem jej ocenzurowania. Aktualizowanie polegało najczęściej na zmianie stopnia na właściwy (w końcu skoro mowa o majorze, nie może mieć on na zdjęciu dystynkcji porucznika) i dodawano odznaczenie.
Cenzurowanie polegało często na wymazaniu tła. Dodawanie robiono dwoma metodami: odznaczenie wycinano z innego zdjęcia, naklejano we właściwym miejscu, retuszowano farbami (np. dorabiano wstęgi na szyi, cieniowano, poprawiano styki wyciętego fragmentu z podkładem) i następnie tak spreparowane zdjęcie reprodukowano. Czasem po prostu domalowywano element farbami, tak jak to czyniono przy retuszowaniu stopnia na naramiennikach i patkach (w Luftwaffe czy SS).
Dziś takie zmiany muszą być uwzględniane przez archiwistów i badaczy, bo często wpływają na błędne datowanie i lokalizację zdjęcia, a w konsekwencji jego opis i okoliczności powstania; należy także uwzględnić inne okoliczności, np. data widniejąca na opisie agencyjnym zdjęcia to data umieszczenia zdjęcia w serwisie, a nie utrwalenia obrazu.
Wśród prezentowanych w tekście przykładów, na uwagę zasługują nie tyle przedstawieni Niemcy, ale same fotografie z widocznymi śladami ingerencji, wykonanej przez nieznaną z nazwiska osobę pracującą w agencji lub organach niemieckiej propagandy. Można w ten sposób poznać warsztat pracy „modyfikatorów” i stosowane przez nich techniczne triki.
Więcej interesujących materiałów na profilu Archiwum IPN