Jednym z nich są okoliczności śmierci kpr. Andrzeja Paska „Jędrka”, żołnierza plutonu ochronnego dowódcy Zgrupowań – por. Jana Piwnika „Ponurego”.
Zanim przyszedł „Ponury”
Andrzej Pasek był synem Jana i Anieli z d. Spadło. Urodził się 11 marca 1915 r. w rodzinnym domu w Berezowie (obecnie część Suchedniowa). Ukończył Szkołę Powszechną w Suchedniowie.
Pluton ochronny był wykorzystywany m.in. do zabezpieczania miejsca kwaterowania szefa „Kedywu” Komendy Okręgu Radomsko-Kieleckiego AK, ochrony prowadzonych narad i odpraw, ale także do wykonywania wyroków Wojskowych Sądów Specjalnych.
Przed wybuchem II wojny światowej odbył powszechną służbę wojskową w Dęblinie. Był prawdopodobnie członkiem personelu naziemnego. Z całą pewnością nie był pilotem.
Nie udało się dotychczas ustalić żadnych danych na temat jego udziału w wojnie obronnej 1939 r. Informacje o zaangażowaniu w działalność organizacji konspiracyjnych w okresie II wojny światowej sięgają dopiero 1942 r. Był już wówczas żołnierzem Armii Krajowej w Podobwodzie Suchedniów. Działał w ramach „Związku Odwetu”. Wiosną 1943 r. dołączył do oddziału kpr. Józefa Domagały „Wilka”, który przybył z Obwodu AK Końskie w rejon Kamienia Michniowskiego. Oddział ten stał się w czerwcu 1943 r. zalążkiem Zgrupowań Partyzanckich AK „Ponury”, stając się 2 plutonem II Zgrupowania.
W plutonie ochronnym dowódcy
Po przejściu cichociemnego por. Jana Piwnika „Ponurego” na stałe w Góry Świętokrzyskie i objęciu 4 czerwca 1943 r. komendy nad Zgrupowaniami Partyzanckimi AK „Ponury”, kpr. „Jędrek” przydzielony został do plutonu ochronnego dowódcy. Przez całą kampanię partyzancką roku 1943 realizował rozkazy i zadania przydzielane mu bezpośrednio przez por. „Ponurego”. Pluton ochronny był wykorzystywany m.in. do zabezpieczania miejsca kwaterowania szefa „Kedywu” Komendy Okręgu Radomsko-Kieleckiego AK, ochrony prowadzonych narad i odpraw, ale także do wykonywania wyroków Wojskowych Sądów Specjalnych.
O „Jędrku” zachowały się nieliczne relacje. Tak wspominał go Teofil Obara „Teoś”, żołnierz I Zgrupowania:
„Znaliśmy go wszyscy jako odważnego, jako dobrego przewodnika po lasach. Kochany «Jędrek» był lubiany przez wszystkich. Lubił go bardzo kom. «Ponury». «Jędrek» zawsze wesoły, uśmiechnięty, swoim humorem i wicami nieraz rozchmurzył komendanta. W naszych sercach «Jędrek» żyje i pamięć o nim”.
Zadenucjowana odprawa
Kpr. Andrzej Pasek wraz z innymi żołnierzami pocztu osłaniał także 7 października 1943 r. odprawę szefa „Kedywu” Komendy Głównej AK płk. Augusta Fieldorfa „Nila” z komendantem Okręgu Radomsko-Kieleckiego AK płk. Stanisławem Dworzakiem „Danielem”, szefem sztabu Komendy Okręgu płk. Janem Stenzlem „Rawiczem”, z szefem okręgowego „Kedywu” por. Janem Piwnikiem „Ponurym”, jego adiutantem – ppor. Leszkiem Popielem de Choszczak „Antoniewiczem” oraz z inż. Kazimierzem Czerniewskim „Korebko”, odpowiedzialnym za konspiracyjną produkcję broni na potrzeby Zgrupowań Partyzanckich AK „Ponury”.
Narada z udziałem wysokiej rangi oficera KG AK została zadenuncjowana przez ppor. Jerzego Wojnowskiego „Motora”, oficera sztabu Zgrupowań, który był jednocześnie agentem Gestapo.
Trwające od rana spotkanie odbywało się w młynie Władysława Cioka nad Kamienną, pomiędzy osiedlem Bór a wsią Wołów pod Skarżyskiem-Kamienną. Przebieg narady oraz obławę barwnie opisał Cezary Chlebowski w reportażu historycznym Pozdrówcie Góry Świętokrzyskie.
Narada z udziałem wysokiej rangi oficera KG AK została zadenuncjowana przez ppor. Jerzego Wojnowskiego „Motora”, oficera sztabu Zgrupowań, który był jednocześnie agentem Gestapo. Doniósł do Placówki Zewnętrznej Sipo i SD w Kielcach o tym, że uczestnicy spotkania z całą pewnością będą tam przebywali w porze obiadowej, około godz. 13.30. Na ten moment przygotowano niemieckie uderzenie.
Raport Essiga i relacje AK-owców
Jak wynika z raportu, który sporządził SS-Hauptsturmführer und Kriminalkommissar Karl Essig,
„w celu zlikwidowania sztabu [partyzanckiego], siły ze sztabu operacyjnego w Kielcach pod dowództwem kapitana żandarmerii [Wilfrieda] Santera i przy pomocy trzech zwiadowczych samochodów pancernych tutejszej O[ber]f[eld]k[ommandantury] rozpoczęły akcję”.
Z kieleckiego Sipo w akcji wziął udział SS-Hauptsturmführer Karl Essig „wraz z czterema jeszcze innymi urzędnikami”.
W dalszej części raportu sporządzonego przez Essiga czytamy:
„[N]ależy założyć, że zbliżające się wozy pancerne zostały zauważone przez postawionego dla bezpieczeństwa wartownika, ponieważ z wypowiedzi załogi wozu pancernego [wynikało, że] na terenie lasu oddano podobno strzał ostrzegawczy. Młyn natychmiast został otoczony przez wozy pancerne, ostrzelany z broni maszynowej i obrzucony granatami, ponieważ wozy zostały ostrzelane z domu z broni maszynowej i karabinów”.
Można przyjąć za pewnik, że weterani AK po zakończeniu II wojny światowej nie dotarli do cytowanych powyżej niemieckich dokumentów. Wiarygodna zatem jest wersja zdarzeń według Jana Wroniszewskiego „Znicza”, żołnierza II Zgrupowania, który po wojnie gromadził relacje towarzyszy walk:
„[O]koło godz. 14-tej wpadł nagle z placówki strzelec «Szyling» (Tadeusz Lange) i zameldował: «Jesteśmy otoczeni». Jednocześnie usłyszano szum silnika: od strony lasu, odległego o kilkadziesiąt kroków, wyjechał samochód pancerny i zaczął ostrzeliwanie z działka budynek, z którego wypadli uczestnicy narady i rzucili się do ucieczki w kierunku lasu, prosto na samochód. Zbyszek Lange («Bór») krzyknął: «Komendancie, tam stoi czołg!» Zawrócili w dół, ku rzece w kierunku młyna Jarosińskich. Przed zabudowaniami zatrzymała ich córka Jarosińskiego: «Panowie, za stodołą Niemcy z karabinem maszynowym!» Zawrócili i biegnąc, usłyszeli krzyki: Halt! Halt! i strzały z pistoletu, a na koniec serię z kaemu, ale już wpadli w zarośla. Spojrzawszy do tyłu, dostrzegli słup dymu – młyn i dom płonęły. W obławie poległ w nieznanych okolicznościach kapral «Jędrek»”.
Można przyjąć zatem, że kpr. „Jędrek” zginął dopiero w trakcie odskoku akowców z młyna, już na południowym brzegu Kamiennej. Wskazuje na to także kolejny fragment raportu SS-Hauptsturmführera Karla Essiga:
„K]ilku bandytów uciekło przez Kamienną w kierunku północno-zachodnim, przy czym jeden z nich został ranny i później został przeze mnie zabity podczas przeczesywania terenu. Zwłoki zostały sfotografowane”.
Z dokumentu również jednoznacznie wynika, że to SS-Hauptsturmführer Karl Essig zabił kpr. Andrzeja Paska [sic!]. Niestety w trakcie kwerendy w materiałach pozostałych po Gestapo z dystryktu radomskiego nie udało się odnaleźć fotografii pośmiertnej „Jędrka”.
***
Nie wiadomo również, co faktycznie stało się ze zwłokami poległego żołnierza. Według Tadeusza Cioka „Walka”, syna młynarza i żołnierza Zgrupowań, Niemcy zabrali zwłoki kpr. Paska do kostnicy [w Skarżysku-Kamiennej?]. Następnie pochowany został w nieustalonym miejscu pod murem cmentarnym lub bezpośrednio na cmentarzu parafialnym w Bzinie (obecnie w tzw. Skarżysku Zachodnim, przy ul. Legionów w Skarżysku-Kamiennej).
Na temat okoliczności jego śmierci przed Okręgową Komisją Badania Zbrodni Hitlerowskich w Kielcach zeznawał jego brat Tomasz Pasek:
„[N]ie wiem, gdzie i przez kogo został pochowany. Po wojnie próbowałem odszukać grób brata Andrzeja rozpytując wiele starszych osób, lecz nie zdołałem tego ustalić. Obecnie nie potrafię podać innych osób, które mogłyby podać dokładniejsze dane śmierci i pogrzebania mojego brata Andrzeja”.
Jeszcze podczas wojny „Jędrek” został przez komendanta Okręgu Radomsko-Kieleckiego AK pośmiertnie odznaczony Krzyżem Walecznych. W pobliżu miejsca, gdzie był młyn Cioka od 1987 r. stoi obelisk poświęcony kpr. Paskowi i symboliczna mogiła. Na temat faktycznego miejsca jego spoczynku są tylko pewne poszlaki. Ale czy uda się odnaleźć grób „Jędrka”?…