Po zakończeniu II wojny światowej część powstańców, którzy przebywali w obozach jenieckich, wróciła do Ojczyzny, natomiast pozostali żołnierze Armii Krajowej, niejednokrotnie, nie mając innego wyboru, zmuszeni byli do życia poza granicami Polski. Polski, o którą walczyli, za którą ginęli ich współtowarzysze broni. Najczęstszymi kierunkami emigracji były: Wielka Brytania, Kanada i Stany Zjednoczone.
Tęsknota za wolną Polską łączy „tułaczy los” powstańców warszawskich i byłych mieszkańców osiedli polskich w Indiach, którzy, tak w jednym, jak i w drugim przypadku, pomimo rozłąki z Ojczyzną, pielęgnowali swoją narodową tradycję.
Podobny, tułaczy los, spotkał znaczną część mieszkańców Kresów Wschodnich II RP, którzy, po rozpoczęciu II wojny światowej i agresji ZSRS na Polskę, zostali deportowani na Syberię. Tam, pracując ponad siły, każdego dnia walczyli o życie, o szansę powrotu do Ojczyzny. Dzięki podpisanemu z końcem lipca 1941 r. układowi Sikorski-Majski polscy zesłańcy mogli opuścić „nieludzką ziemię”. Ich kolejnymi przystankami stały się tak egzotyczne kraje, jak: Iran, Nowa Zelandia, Meksyk, Tanzania czy Indie. Największym stałym obozowiskiem, funkcjonującym na terenie Półwyspu Indyjskiego, było Osiedle Polskie w Valivade, położone niedaleko Kolhapur.
„Mała Polska” w Indiach
Można się pokusić o stwierdzenie, iż była to „Mała Polska” w Indiach. Na terenie osiedla prężnie działało szkolnictwo, harcerstwo, szpital, warsztaty spółdzielcze czy duszpasterstwo.
Dzięki podpisanemu z końcem lipca 1941 r. układowi Sikorski-Majski polscy zesłańcy mogli opuścić „nieludzką ziemię”. Ich kolejnymi przystankami stały się tak egzotyczne kraje, jak: Iran, Nowa Zelandia, Meksyk, Tanzania czy Indie.
Pomimo tysięcy kilometrów dzielących polskich uchodźców od Ojczyzny, nie zaprzestali oni pielęgnowania tradycji swoich ojców i podkreślania swojej tożsamości narodowej. Uroczyście obchodzono święta religijne, w tym Boże Ciało, jak również rocznice historyczne. Żywo komentowane były działania wojenne.
Podobnie było również wtedy, gdy 1 sierpnia 1944 r. wybuchło powstanie w Warszawie. Jego echa docierały do Indii, a każdy dzień walk wzbudzał duże emocje wśród mieszkańców Valivade. Na łamach gazety „Polak w Indiach” zamieszczano artykuły poświęcone bohaterstwu walczącej stolicy. W jednym z wpisów w dzienniczku mieszkanki Osiedla Polskiego w Valivade, Marii Soleckiej (z d. Kołodziej), pod datą 30 sierpnia 1944 r. możemy przeczytać:
„Warszawa wzywa pomocy, Nam chleba nie trzeba, trzeba amunicji! Nasze mamy chodzą na komunikaty BBC o 11-tej wieczorem, na które 3-cioklasistkom chodzić zabroniono. Wracają spłakane i mówią, że już nie mogą tego słuchać…”.
Upamiętnianie Powstania w Valivade
Prawdopodobnie tuż po zakończeniu zrywu na terenie obozu w Valivade wzniesiona została w hołdzie powstańcom Warszawy symboliczna mogiła. W trakcie następnych lat gromadziła ona mieszkańców osiedla, którzy w kolejne rocznice rozpoczęcia walk w stolicy chcieli uczcić poległych na barykadach. W „Kronice Hufca Valivade” – przekazanej wraz z innymi, równie ciekawymi materiałami archiwalnymi, do zasobu Archiwum Instytutu Pamięci Narodowej, przez przedstawicieli Koła Polaków z Indii 1942-1948 – odnaleźć można relacje z obchodów rocznicowych.
Zgodnie z opisem uroczystości obchodzonych przed pomnikiem powstańczym w dniu 2 października 1946 r.:
„(…) najpierw p. Starosta osiedla [Władysław Jagiełłowicz – A.K.] zapalił na mogile znicze. A potem nasz wielebny ks. Proboszcz [ks. Leopold Dallinger – A.K.] poświęcił mogiłę i odmówiliśmy wspólnie modlitwy za poległych w powstaniu. Następnie Prezes Zjednoczenia Polaków w Indiach ks. [Antoni – A.K.] Jankowski, wygłosił krótkie przemówienie. Hufiec baczność – minuta milczenia – siostrom i braciom poległym w powstaniu – Jeszcze Polska nie zginęła, póki my żyjemy.”
W międzyczasie głos zabrał hm. Zdzisław Peszkowski „Druh Ryś” (późniejszy ksiądz, kapelan Rodzin Katyńskich i Pomordowanych na Wschodzie), który przywołał losy 17-letniego harcerza, który, śmiertelnie ranny w powstaniu, pytał się swojego druha, czy musi umierać, bo przecież jest taki młody. Tragizm życia młodego powstańca, zmusił harcerzy valivadzkiego hufca do refleksji: „Patrz – co znaczy życie! Jak łatwo go nie mieć, a jak łatwiej jeszcze go zmarnować.”
Trzecia rocznica wybuchu walk powstańczych ponownie zgromadziła mieszkańców Valivade, którzy przy mogile zapalili znicze, ustawili Krzyż Harcerski i znak Polski Walczącej. Po raz ostatni wymownie wybrzmiała cisza ku czci poległych w Warszawie.
O Boże, skrusz ten miecz …
Zakończenie II wojny światowej, zmieniająca się sytuacja polityczna (m.in. odzyskanie niepodległości przez Indie w 1947 r.), spowodowały systematyczne zamykanie obozów uchodźczych – w 1948 r. odpłynęły ostatnie statki z polskimi mieszkańcami osiedla w Valivade.
„Polacy z Indii” ruszyli ponownie na „tułaczy szlak”. Część z nich – ze względu na rodziny, które przebywały w Polsce – wróciła do kraju. Ci, których krewni walczyli w szeregach Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie, mogli się udać do Wielkiej Brytanii. Pozostali przetransportowani zostali m.in. do: Stanów Zjednoczonych, Kanady, Australii i Argentyny.
Tęsknota za wolną Polską łączy „tułaczy los” powstańców warszawskich i byłych mieszkańców osiedli polskich w Indiach, którzy, tak w jednym, jak i w drugim przypadku, pomimo rozłąki z Ojczyzną, pielęgnowali swoją narodową tradycję. Choć nie wszystkim z nich udało się odwiedzić ojczystą ziemię, to słowa pierwszej pieśni żołnierskiej powstałej w okresie II wojny światowej:
O Boże, skrusz ten miecz, co siekł nasz kraj,
Do wolnej Polski nam powrócić daj.
By stał się twierdzą nowej siły,
Nasz dom, nasz Kraj.
stale towarzyszyły polskim emigrantom na ich szlaku.