Zgodnie z porozumieniem o podziale kompetencji między sądzącymi stronami, ZSRS przypadły w udziale zbrodnie wojenne i zbrodnie przeciw ludzkości (trzeci i czwarty punkt oskarżenia) popełnione na froncie wschodnim, tj. obszarze, na którym realizowany był plan całkowitej eksterminacji ludności żydowskiej. Francuzi zajęli się frontem zachodnim; Brytyjczycy zbrodniami przeciw pokojowi (drugi punkt oskarżenia), Amerykanie za zasadniczy cel obrali udowodnienie uczestnictwa 22 oskarżonych wysokich funkcjonariuszy III Rzeszy w spisku/konspiracji celem popełnienia ww. zbrodni (punkt pierwszy oskarżenia).
Suckewer planował zeznawać w języku jidysz. Na przeszkodzie do pełnej realizacji tego zamierzenia stanęły kwestie techniczne. Strona sowiecka nie była w stanie znaleźć tłumacza.
Gehenna „Jeruzalem Północy”
Suckewer, który przebywał w Wilnie od pierwszego do niemal ostatniego dnia okupacji, w trwającym 38 minut zeznaniu opowiadał o gehennie 80 tysięcy mieszkańców „Jeruzalem Północy” po niemieckiej inwazji latem 1941 r. (połowa z nich została zamordowana w pobliskich Ponarach jeszcze przed utworzeniem wileńskiego getta we wrześniu 1941 r.), w tym swojej własnej. Relacjonował m.in. o tym, jak zmuszony był tańczyć nago na ulicy i śpiewać po rosyjsku wokół stosów płonących zwojów Tory. Opowiadał również o niemieckim rozporządzeniu z grudnia 1941 r. zakazującym żydowskim kobietom rodzenia dzieci. Jedną z wielu ofiar stał się jego nowonarodzony syn.
W jakim języku?
Suckewer planował zeznawać w języku jidysz. Jak pisał w pamiętniku pod datą 17 lutego, tuż przed wyjazdem do Norymbergii:
„Życzę sobie mówić w jidysz, żaden inny język nie wchodzi w grę. Rozmawiałem już o tym z [Ilją] Erenburgiem, prokuratorem Smirnowem i wieloma innymi osobami. Pragnę mówić w języku ludzi, których oskarżeni usiłowali wytępić, […] języku ojczystym [mameloshn]. Niech zatryumfuje on w Norymberdze jako symbol przetrwania”.
Cztery dni później napisał zaś:
„Ja, być może jedyny ocalały z całej okupowanej Europy poeta piszący w jidysz, przybyłem do Norymbergi nie tylko po to, aby złożyć zeznania, ale jako żywy świadek nieśmiertelności mego ludu”.
Na przeszkodzie do pełnej realizacji tego zamierzenia stanęły kwestie techniczne. Strona sowiecka nie była w stanie znaleźć tłumacza. Z drugiej strony, dobitnie świadczyło to o skali destrukcji, jaka spotkała kulturę jidyszkajt w Europie Środkowo-Wschodniej. Ostatecznie musiał on mówić po rosyjsku. Na pytanie Smirnowa o to, czy jest obywatelem ZSRS, odpowiedział twierdząco.
Zgodnie z porozumieniem o podziale kompetencji między sądzącymi stronami, ZSRS przypadły w udziale zbrodnie wojenne i zbrodnie przeciw ludzkości (trzeci i czwarty punkt oskarżenia) popełnione na froncie wschodnim, tj. obszarze, na którym realizowany był plan całkowitej eksterminacji ludności żydowskiej.
Pozorna obecność Zagłady
Zeznanie Suckewera i sytuacja, jaka go spotkała, wiernie odzwierciedlają pozorną obecność Zagłady w Norymberdze (zarówno, gdy idzie o tzw. główny proces nazistowskich zbrodniarzy wojennych przed MTW z lat 1945-1946, jak dwanaście sukcesywnych rozpraw z lat 1946-1949 przed trybunałami wojskowymi USA). Nie można powiedzieć, że wątki związane z tzw. Ëndlosung, tj. „ostatecznym rozwiązaniem kwestii żydowskiej” (krótko po 1945 r. terminy takie jak Shoah czy Zagłada nie trafiły jeszcze do szerokiego obiegu, alianci zasadniczo posługiwali się zatem zapożyczoną terminologią nazistowską) nie pojawiły się na wokandzie sądowej. Wiele z nich poruszyli prokuratorzy sowieccy. Niemniej, był to zaledwie jeden z wielu tematów i, jak sądzą badacze tacy jak Donald Bloxham czy Lawrence Douglas, niekoniecznie najistotniejszy. Zasadniczym celem aliantów było stworzenie fundamentów pod powojenny porządek prawny, nie zaś szczegółowe pochylanie się nad losem Żydów czy innej narodowości. Sowieci pozostali wierni strategii „niedzielenia zmarłych”, zgodnie z którą wszystkie ofiary „wielkiej wojny ojczyźnianej” stanowili obywatele sowieccy, bez podziału na przynależność etniczną bądź inną. Obowiązująca w ZSRS i sowieckiej strefie wpływów doktryna antyfaszyzmu, uznająca faszyzm za schyłkową, skrajnie militarystyczną fazę kapitalizmu, pozostawała ślepa na zjawiska takie jak antysemityzm czy rasizm. Również strona zachodnia nie była skłonna wyszczególniać cierpienia poszczególnych grup ofiar. Zdaniem Bloxhama, rezultatem takiej postawy stała się standaryzacja przestępstw i misreprezentacja specyficznego losu Żydów.
Świadectwa z Norymbergi…
Suckewer wraz z Samuelem Rajzmanem, byłym więźniem Treblinki, jednym z nielicznych ocalałych uczestników buntu z sierpnia 1943 r., byli jedynymi Żydami w dość wąskim gronie 33 świadków oskarżenia (obrona powołała 80 świadków). Sytuacja ludności żydowskiej pojawiała się również w relacjach świadków nie będących Żydami. Seweryna Szmaglewska, zeznająca tego samego dnia co Sutzkewer i Rajzman, oraz Marie-Claude Vaillant-Couturier, byłe więźniarki z Auschwitz, szczegółowo opisały proces selekcji przy rampie kolejowej, gdy jedną grupę przyjezdnych skierowywano do komór gazowych, drugą zaś do wyniszczającej pracy w obozie. Hermann Gräbe złożył pisemne oświadczenie, odczytane 2 stycznia 1946 r., z makabrycznym opisem masowych egzekucji dokonanych przez oddziały Einsatzgruppen na Wołyniu, gdzie pracował jako inżynier. W ósmym dniu procesu, 29 listopada 1946 r., wyświetlony został film Nazistowskie obozy koncentracyjne składający się z materiałów zebranych przez kamerzystów wojskowych przy wyzwalaniu obozów. Wykorzystanie ruchomych obrazów zamiast zeznań gen. Eisenhowera lub pozostałych świadków było nowatorskim pomysłem. Zdjęcia miały mówić same za siebie. Faktycznie, jak zauważa Douglas,
„brytyjscy żołnierze na buldożerach, przewożących stosy trupów w Bergen-Belsen z pewnością pozostaną jedną z najbardziej wstrząsających i rozpoznawalnych scen związanych z wojną”.
… czyli dokumenty ważniejsze niż pamięć
Wymienione wyżej świadectwa, choć przejmujące, były relatywnie nieliczne. Natychmiast ginęły w natłoku pozostałych spraw. Osłabiało to ich wymowę i dramaturgię. Jako materiał dowodowy preferowano raczej dokumentację (zwłaszcza wytworzoną przez nazistów) niż zeznania świadków. Główny oskarżyciel z ramienia USA, Robert H. Jackson, był zdania, że w obliczu tak bezprecedensowej zbrodni pamięć ludzka (często zawodna, skłonna do przekształcania faktów) miała mniejszą wartość niż słowo pisane.
„Musimy ustalić niewiarygodne fakty na podstawie wiarygodnych dowodów” – stwierdził.
O ile w Norymberdze dominowała raczej perspektywa sprawców, w późniejszym o 15 lat procesie Eichmanna w Jerozolimie sprawiedliwość oddano drugiej stronie. W Norymberdze wśród świadków oskarżenia było zaledwie dwóch Żydów, w Jerozolimie jedynie kilku z grona 112 osób, których zeznania stanowiły lwią część postępowania, nie było Żydami ocalonymi z Zagłady.
Przez 217 dni, na 403 posiedzeniach sądu, zebrano łącznie 2 630 dokumentów. Stanowią one bezcenne źródło dla badaczy Zagłady i nie tylko. Ich interpretacja dokonana przez sędziów i prokuratorów w Norymberdze, powielana przez wielu historyków w pierwszych dekadach po 1945 r., nie była wolna od błędów i klisz charakterystycznych dla wczesnego powojnia, takich jak np. niewrażliwość na odmienną dolę Żydów, nieodróżnianie obozów koncentracyjnych i śmierci, przekonanie o odpowiedzialności wąskiej grupy osób, „Hitlera i jego bażantów” (jak zakładał zarzut konspiracji/spisku) oraz o tym, że polityka antyżydowska to część ustalonego odgórnie, konsekwentnie realizowanego planu. Późniejsze badania wykazały, że droga do Auschwitz była bardziej kręta niż wcześniej zakładano (nawiązanie do tytułu przełomowej książki Karla Schleunesa The Twisted Road to Auschwitz (1970)). Styl sprawowania władzy, oparty na ustnych przekazach Führera, dawał wiele autonomii lokalnym aparatczykom, takim jak Adolf Eichmann. Panuje dość powszechny konsensus co do braku jednoznacznej decyzji inicjującej Zagładę [z ang. ‘smoking gun’ evidence].
***
Z czasem zmieniło się także nastawienie do świadków i wagi ich świadectwa. O ile w Norymberdze dominowała raczej perspektywa sprawców, w późniejszym o 15 lat procesie Eichmanna w Jerozolimie sprawiedliwość oddano drugiej stronie. W Norymberdze wśród świadków oskarżenia było zaledwie dwóch Żydów, w Jerozolimie jedynie kilku z grona 112 osób, których zeznania stanowiły lwią część postępowania, nie było Żydami ocalonymi z Zagłady. Często miały one luźny związek z treścią oskarżeń stawianych Eichmannowi (4 z 15 dotyczyły zbrodni przeciwko narodowi żydowskiemu). Dla oskarżenia równie istotny (jeśli nie istotniejszy) był ich wymiar symboliczny. Początek lat 60. oznaczał nadejście „ery świadka” (określenie Annette Wieviorki). Od tego momentu ocalonych przestano postrzegać wyłącznie w kategorii ofiar, ale również jako świadków – osób publicznych, z których głosem należy się liczyć (świadczy o tym wzrastająca liczba drukowanych wspomnień, filmów czy zbiorów video takich jak Visual History Archive w ramach USC Shoah Foundation). Abraham Suckewer nie bez powodu może być uznawany za jednego z prekursorów tego zjawiska.
[Od Redakcji:
Zeznają świadkowie Holocaustu: Abraham Suckewer...
...i Samuel Rajzman]
[Od Redakcji: powyżej prezentowane obrazy dokumentów są fragmentami zeznań ujętych w protokole posiedzenia Międzynarodowego Trybunału Wojskowego w Norymberdze z 27 lutego 1946 r., w procesie przeciwko oskarżonemu Hermannowi Wilhelmowi Göringowi i in. Kopia egzemplarza tego protokołu, w języku angielskim, znajduje się w zasobie Archiwum IPN pod sygnaturą IPN GK 150/70.]