Żydzi na wyspę trafili podczas drugiej wojny światowej na skutek deportacji, którą przeprowadziła Wielka Brytania, nie chcąc wpuścić uciekinierów z Europy do Palestyny. Mauritius był od początku XIX w. jedną z kolonii angielskich. Ich historia była podobna do tej, jaka przydarzyła się w 1939 r. pasażerom statku „St. Louis”, którzy po dopłynięciu z Europy do wybrzeży Ameryki, zostali odesłani z powrotem na kontynent europejski i zginęli w Holokauście. Dzieje uchodźców deportowanych przez Brytyjczyków nie były tak tragiczne, niemniej obfitowały z dramaty.
Z Polski i z Wolnego Miasta Gdańska
Wśród deportowanych dużą grupę stanowili Żydzi z Polski i z Wolnego Miasta Gdańska. Swoją podróż rozpoczęli z portu gdańskiego 26 sierpnia 1940 r. Do tego czasu Niemcy przetrzymywali ich w żydowskim przytułku Aschenheimów (ul. Stągiewna) i w getcie zwanym „Czerwona Mysz”. Było to specyficzne, tak zwane jednobudynkowe getto, znajdujące się na Wyspie Spichrzów (ul. Owsiana), czyli w magazynowej części gospodarczego serca Gdańska.
Żydzi na wyspę trafili podczas drugiej wojny światowej na skutek deportacji, którą przeprowadziła Wielka Brytania, nie chcąc wpuścić uciekinierów z Europy do Palestyny.
Na terenie stoczni gdańskiej załadowano ich do zaplombowanych wagonów towarowych i powieziono do Bratysławy, gdzie zaokrętowani zostali na dunajski parowiec „Helios”. Na dwóch innych płynęli Żydzi z Pragi i Austrii. Łącznie w grupach tych znajdowało się około 3600 osób. Następnie w niewielkim wówczas czarnomorskim porcie w Tulczy (Rumunia) umieszczono ich na pokładach trzech pełnomorskich statków pasażerskich: „Atlantic” (gdańszczanie), „Pacific” i „Mylos”.
Pod koniec listopada 1940 r. statki zawinęły do Hajfy. Brytyjskie władze mandatowe nie zgodziły się jednak na wpuszczenie uciekinierów i zaczęły wszystkich przenosić na statek „Patria”, który miał odpłynąć z powrotem do Europy. Tam trafiliby do obozów zagłady. Nie trzeba wspominać, że ci, którzy pozostali w getcie „Czerwona Mysz” zostali zgładzeni.
Aby zatrzymać tę akcję żydowska organizacja paramilitarna z Palestyny Hagana podłożyła bombę na statku. Niestety, jej wybuch, choć wstrzymał wywózkę do Europy, to przyczynił się także do śmierci ponad 250 pasażerów, w tym niektórych gdańszczan, ponieważ ładunek wybuchowy okazał się za duży, a statek zatonął. Pod wpływem tej tragedii rząd brytyjski zdecydował wysłać część pasażerów na Mauritius, w tym wszystkich gdańszczan i polskich Żydów.
Obóz internowania Beau-Bassin
Pierwsza partia uchodźców na wyspę trafiła w grudniu 1940 r. w liczbie około 1500-1800 osób.
Wśród deportowanych dużą grupę stanowili Żydzi z Polski i z Wolnego Miasta Gdańska. Swoją podróż rozpoczęli z portu gdańskiego 26 sierpnia 1940 r. Do tego czasu Niemcy przetrzymywali ich w żydowskim przytułku Aschenheimów (ul. Stągiewna) i w getcie zwanym „Czerwona Mysz”.
Wówczas z grupy tej 320 uchodźców zadeklarowało się jako obywatele polscy, a 140 jako obywatele Wolnego Miasta Gdańska. Wszyscy trafili do kolonii karnej, do obozu internowania Beau-Bassin. Warunki higieniczne, jakie w nim panowały, były fatalne, a niedostateczne wyżywienie i opieka medyczna powodowały dużą zachorowalność na malarię i tyfus. Zmarło ogółem 128 osób. Z czasem dotarła do nich pomoc organizacji żydowskich działających w Afryce.
W 1944 r. grupa polska i gdańska zwróciła się do polskiego konsula honorowego w Port Louis, Edmunda Rogersa kompetencyjnie podlegającego pod Ambasadę w Londynie, o ustalenie ich obywatelstwa i zwolnienie z obozu. Prośba wynikała z tego, że uchodźcy, widząc zbliżający się koniec wojny, starali się uwolnić z zamknięcia na wyspie. Wcześniej nie pozwalali na to Brytyjczycy.
Reakcja polskiej dyplomacji
Apel spotkał się z reakcją polskiej dyplomacji. Poproszono Żydów o nadesłanie wypełnionych formularzy, niemniej nie wszyscy się na to zdecydowali; spośród 300 osób, dostarczyło je 190. Spośród nich aż 182 osoby posiadały dokumenty wydane przez władze niemieckie i stwierdzające ich status jako bezpaństwowców. Potwierdziła się też liczba 140 osób, w paszportach których widniało stwierdzenie o „obywatelstwie gdańskim”. Ambasada polska w Londynie rozumiała, że wszystkim rozbitkom należało pomóc. Konsul honorowy w Port Louis:
Od kwestii obywatelstwa tych osób należy oczywiście odróżnić zagadnienie opieki. Jeżeli chodzi o ten moment, to okazywanie pomocy uchodźcom rozsianym po różnych stronach świata, uniezależnia się w obecnych warunkach wojennych od momentu prawnego, tj. stwierdzenia obywatelstwa – zwłaszcza w tych wszystkich wypadkach, gdzie obywatelstwo jest trudne, a czasem niemożliwe do ustalenia, a udzielenie opieki konieczne.
Z Mauritiusem związany jest jeszcze jeden mały „polski” epizod.
Pierwsza partia uchodźców na wyspę trafiła w grudniu 1940 r. w liczbie około 1500-1800 osób. Wówczas z grupy tej 320 uchodźców zadeklarowało się jako obywatele polscy, a 140 jako obywatele Wolnego Miasta Gdańska.
Na wiosnę 1944 r. londyńska ortodoksja starała się za pomocą polskiego MSZ wyjednać wizy Mauritiusa dla rabinów z terenów okupowanej Polski – dla Nuchima Abrama Twerskiego, jego żony i syna, którego ostatni znany adres to Muranowska 27, Wolfa Twerskiego, rabina Złotopola, wraz z żoną Rojzą i trójką dzieci, którzy przebywali w Krakowie oraz Arona Perłowa i jego żony Fajgi, znajdujących się w Warszawie. Wszyscy należeli do prominentnych dynastii chasydzkich. Byli potomkami cadyków z Czarnobyla i Nowomińska (ob. Mińska Mazowieckiego).