Ponieważ wspomniana ofensywa miała, prócz militarnego, wielkie znaczenie polityczne (w kontekście zaawansowanych planów sowietyzacji tej części Europy), w Moskwie uznano za celowe, by wzięła w niej udział 1. Dywizja Piechoty im. Tadeusza Kościuszki.
Ponieważ wziętych do niewoli w 1939 r. polskich oficerów Sowieci w ogromnej większości rozstrzelali wiosną 1940 r., a niemal wszyscy ocalali opuścili ZSRS z armią gen. Władysława Andersa, na stanowiska dowódcze w 1. DP i do jej aparatu „oświatowego” skierowano sowieckich oficerów i niemałą liczbę Żydów, dawnych obywateli II Rzeczypospolitej.
Dywizja kościuszkowska
Dowodzona przez Zygmunta Berlinga formacja – w której szeregowymi i podoficerami byli mieszkańcy przedwojennych Kresów Wschodnich wywiezieni w głąb ZSRS w okresie sowieckiej okupacji – była politycznym narzędziem Józefa Stalina, który za jej pośrednictwem zamierzał zdobyć poparcie społeczne i międzynarodowe uznanie dla przyszłego, całkowicie zależnego od Moskwy, rządu polskiego złożonego z komunistów. Ponieważ wziętych do niewoli w 1939 r. polskich oficerów Sowieci w ogromnej większości rozstrzelali wiosną 1940 r., a niemal wszyscy ocalali opuścili ZSRS z armią gen. Władysława Andersa, na stanowiska dowódcze w 1. DP i do jej aparatu „oświatowego” skierowano sowieckich oficerów i niemałą liczbę Żydów, dawnych obywateli II Rzeczypospolitej. Ci ostatni, jako orientujący się w tzw. polskiej specyfice (przed 1939 r. nierzadko działali w nielegalnych komunistycznych strukturach lub z nimi sympatyzowali, a po 17 września 1939 r. wspierali sowiecką administrację okupacyjną), mieli odgrywać główną rolę w procesie politycznej indoktrynacji żołnierzy, którzy częstokroć w służbie w 1. DP upatrywali jedynej możliwości powrotu do ojczyzny lub uniknięcia wcielenia do Armii Czerwonej.
Tadeusz Tatara. Żołnierz Wojska Polskiego II RP. W 1940 r. zesłany z rodziną przez sowietów do łagru na Syberii, a potem do kołchozów koło Stalingradu i w Kazachstanie. W 1943 r. odmówił przyjęcia dokumentu uznającego go za obywatela ZSRS - skazany na 2 lata katorgi. Wywieziony pod Taszkient do ciężkiego obozu pracy, skąd udało mu się wydostać do tworzącej się dywizji Berlinga. Walczył m.in. pod Lenino, przechodząc szlak bojowy aż pod Warszawę, gdzie został ranny. Fot. z zasobu IPN
Największe straty poniesiono w pierwszym, najkrwawszym dniu bitwy (warto zauważyć, iż 12 października zginęło zapewne więcej żołnierzy 1. DP, aniżeli II Korpus stracił w zabitych w toku całej bitwy pod Monte Cassino). Straty Niemców były niewielkie, a podawana niekiedy liczba 1,5 tys. zabitych nie ma nic wspólnego z rzeczywistością.
Krwawa jatka
Udział 1. DP w bitwie pod Lenino zakończył się całkowitą klęską. Wynikało to z tego, iż wspomnianej formacji brakowało doświadczenia bojowego (Zygmunt Berling po raz ostatni brał czynny udział w walkach podczas wojny polsko-sowieckiej), a choć broniący się przed nią Niemcy byli o wiele słabsi liczebnie, to znacznie górowali nad atakującymi sprawnością taktyczną. Żołnierzom Berlinga nie sprzyjał otwarty teren, który wznosił się w kierunku pozycji niemieckich. Zapewniało to obrońcom możliwość prowadzenia skutecznego ostrzału, zaś obserwatorom 1. DP utrudniało rozpoznanie stanowisk niemieckich i korygowanie ognia artyleryjskiego. Zawiodła także koordynacja działań poszczególnych oddziałów i łączność przewodowa zerwana silny przez ostrzał artyleryjski i bombardowania (radiostacji było zbyt mało). W newralgicznych momentach bitwy oficerowie 1. DP musieli się porozumiewać za pomocą gońców, którzy nierzadko ginęli w trakcie wykonywania zadania, co uniemożliwiało odpowiednio szybkie reakcje. Niecelny ogień artylerii wspierającej natarcie powodował straty wśród atakujących, dezorganizował ich działania i obniżał morale. Niezwykle ważne było również to, iż Niemcy zostali wcześniej uprzedzeni o ataku przez wziętych do niewoli Polaków, dzięki czemu udało im się odpowiednio przygotować. W rejonie Lenino m.in. skoncentrowano siły lotnicze, które umożliwiły wywalczenie lokalnej przewagi w powietrzu. Niemieckie naloty odegrały istotną rolę w zatrzymaniu natarcia 1. DP i osłabieniu morale jej żołnierzy.
Wycinek prasowy zdjęcia z przysięgi żołnierzy 1. Dywizji Piechoty im. Tadeusza Kościuszki 15 VII 1943 r.; przygotowany prawdopodobnie na wystawę resortową o historii ruchu socjalistycznego i komunizmu. Fot. z zasobu IPN
Ceremonia w armii komunistycznej (tzw. LWP). Oficer klęczący na śniegu przed sztandarem 1. Dywizji Piechoty im. Tadeusza Kościuszki. Inny oficer (przypuszczalnie gen. Zygmunt Berling) trzyma szablę na jego ramieniu. W tle trybuna honorowa, udekorowana biało-czerwoną flagą oraz godłem (orzeł bez korony). Fot. z zasobu IPN
Z perspektywy czasu może zdumiewać, iż z tak sromotnej klęski uczyniono mit założycielski tzw. Ludowego Wojska Polskiego i polsko-sowieckiego braterstwa broni w II wojnie światowej, a rocznica tej katastrofy przez dziesiątki lat była obchodzona jako dzień Wojska Polskiego.
Dezercje i ogólny rachunek strat
Atak formacji Berlinga uzyskał skromne zdobycze terenowe, a sprawne niemieckie kontrataki uniemożliwiły opanowanie nawet wstępnych obiektów natarcia. Źle dowodzeni i masakrowani przez niemiecką broń maszynową, artylerię i lotnictwo żołnierze nie tylko nie byli w stanie dalej nacierać, lecz zaczęli oddawać się do niewoli całymi pododdziałami lub pojedynczo dezerterować na stronę wroga. Przynajmniej kilku byłych żołnierzy 1. DP Niemcy wykorzystywali po bitwie do agitacji antykomunistycznej prowadzonej wobec żołnierzy II Korpusu we Włoszech (drogą radiową) i polskiej ludności w Generalnym Gubernatorstwie (na specjalnie organizowanych wiecach). Artykuły opisujące fatalne warunki życia w ZSRS, przedstawiane przez byłych żołnierzy Berlinga, drukowano również w tzw. prasie gadzinowej.
1966, spotkanie kombatantów II wojny światowej, uczestników szturmu na Berlin, z kierownictwem Ministerstwa Obrony Narodowej PRL w redakcji „Żołnierza Wolności” oraz w siedzibie Związku Bojowników o Wolność i Demokrację w Warszawie. Fragment uroczystości w siedzibie ZBoWiD. Mieczysław Moczar (z lewej) rozmawia z gen. (armii PRL) Zygmuntem Berlingiem. Ze zbiorów NAC (autor zdjęcia: Zbyszko Siemaszko)
W dwudniowych walkach 1. DP straciła ponad 3 tys. żołnierzy, w tym ponad tysiąc zabitych (oficjalnie zginęło ponad pięciuset żołnierzy, a zaginęło ponad siedmiuset, jednak większość zaginionych należałoby uznać za poległych). Największe straty poniesiono w pierwszym, najkrwawszym dniu bitwy (warto zauważyć, iż 12 października zginęło zapewne więcej żołnierzy 1. DP, aniżeli II Korpus stracił w zabitych w toku całej bitwy pod Monte Cassino). Straty Niemców pod Lenino były niewielkie, a podawana niekiedy liczba 1,5 tys. zabitych nie ma nic wspólnego z rzeczywistością. Formacja Berlinga nie tylko nie zdobyła terenu, lecz nie była nawet w stanie naruszyć potencjału przeciwnika na atakowanym odcinku frontu. Określenie starcia mianem „jednostronnej rzezi” wydaje się uzasadnione.
***
Udział 1. DP w bitwie pod Lenino nie tylko nie przyniósł oczekiwanego przełamania frontu, lecz z militarnego punktu widzenia zakończył się bezproduktywnym wykrwawieniem formacji, którą musiano wycofać z walki. Nastroje wśród żołnierzy 1. DP były fatalne. Zdawali sobie sprawę z tego, jak nieudolnie poprowadzono natarcie, co przysporzyło znacznych strat. Z czasem pojawiły się nawet plotki mówiące o tym, iż 1. DP zamierzono celowo zniszczyć, dając jej zadanie niemożliwe do wykonania i posyłając do walki bez adekwatnego wsparcia. Faktycznie jednakże było to jedno z wielu nieudanie wykonanych i krwawo odpartych natarć przeprowadzonych na pozycje niemieckie na froncie wschodnim w 1943 r. Z perspektywy czasu może zdumiewać, iż z tak sromotnej klęski uczyniono mit założycielski tzw. Ludowego Wojska Polskiego i polsko-sowieckiego braterstwa broni w II wojnie światowej, a rocznica tej katastrofy przez dziesiątki lat była obchodzona jako dzień Wojska Polskiego. Wynikało to z celów politycznych, jakie Stalin zdołał osiągnąć, kierując 1. DP na front w drugiej połowie 1943 r.