Z czasem zaczęły one również być wykorzystywane w działaniach wojennych – czy to jako środek transportu w przypadku koni, wielbłądów i słoni, czy nawet w roli śmiercionośnej broni w postaci jadowitych węży. W porównaniu jednak do innych przedstawicieli braci mniejszej, ptactwo (w tym główni bohaterowie niniejszego tekstu – gołębie) udomowione zostało stosunkowo późno.
Pierwsze doniesienia o wykorzystaniu gołębi do przesyłania ważnych informacji znajdujemy w zapiskach starożytnych Greków, Rzymian i Egipcjan, którzy pokładali większe zaufanie w skrzydlatych posłańcach niż w pieszych i konnych kurierach. Odegrały one także istotną rolę na przestrzeni setek lat historii konfliktów zbrojnych, począwszy od średniowiecza aż po wiek XX.
Filary łączności wojskowej
W trakcie I wojny światowej gołębie stanowiły jeden z filarów służby łączności wojskowej, obok stacji telegraficznych i radionadawczych przyspieszając proces komunikacji. Wykorzystywali je także dziennikarze i korespondenci, przekazujący najnowsze doniesienia z frontu do redakcji prasowych. O powszechności stosowania tego rozwiązania świadczy również fakt, że w wielu twierdzach i fortach o charakterze militarnym znajdowały się oddzielne dedykowane budynki stacji gołębi pocztowych. Taka budowla stała m.in. w Twierdzy Boyen w Giżycku, skąd w czasie pierwszego światowego konfliktu zbrojnego wysyłano przesyłki pocztowe do tak odległych części kraju jak Szczecin czy Wrocław.
Polacy typowo wojskowe gołębiarstwo pocztowe zaczęli tworzyć niedługo po zakończeniu wojny polsko-bolszewickiej. O niezwykle poważnym podejściu do tej kwestii przez państwo polskie świadczy również fakt, że w dniu 2 kwietnia 1925 r. uchwalona została ustawa o gołębiach pocztowych.
Ponadto, niemal wszystkie armie biorące udział w Wielkiej Wojnie zaopatrywały w gołębie swoje samoloty, czołgi, okręty wojenne, a nawet łodzie podwodne. Ich głównym zadaniem było przekazanie wiadomości do bazy o aktualnym położeniu jednostek, ich udziale w walkach lub o ich ewentualnym zestrzeleniu lub zniszczeniu. Natomiast na skutek odkrycia przez niemieckiego aptekarza zdolności tych ptaków do przenoszenia ładunku o wadze nie przekraczającej 100 g, skonstruowano specjalne małe aparaty fotograficzne wyposażone w samowyzwalacz, dzięki czemu gołębie stały się w trakcie działań zbrojnych pierwszymi latającymi „dronami”, umożliwiającymi zrobienie zdjęć rozmieszczenia i liczebności wrogich wojsk za ich liniami frontu.
Co ciekawe, podczas I wojny światowej żołnierze wykorzystywali w celach rozpoznawczych również.. kanarki! Ze względu na ich wysoką czułość na toksyczne substancje znajdujące się w powietrzu, wysyłane były do okopów w celu wykrycia stosowanych wówczas na masową skalę gazów trujących. Z powodu powszechności takich ataków, gołębie transportowane były w specjalnych klatkach, które wyposażono w zaawansowane systemy pochłaniające trucizny. Choć zazwyczaj gołębniki trzymane były daleko poza liniami frontu, w celu uniknięcia strat ludzkich przy konieczności przenoszenia ptactwa pomiędzy okopami, pojemniki z gołębiami umieszczane były na grzbietach wyszkolonych specjalnie do tego zadania psów.
Szacuje się, że same wojska brytyjskie dysponowały aż stoma tysiącami skrzydlatych gońców. Niemcy również korzystali z tej formy łączności, a widząc jej skuteczność, rozpoczęli tresowanie jastrzębi i sokołów, które miały polować na szarych posłańców przeciwników.
Drogi Przyjaciel
Najsławniejszą srebrnopiórą bohaterką I wojny światowej stała się gołębica Cher Ami (fr. Drogi Przyjaciel), znajdująca się w amerykańskim Korpusie Łączności we Francji. W trakcie swojej służby dostarczyła kilkanaście istotnych meldunków, najbardziej zasłynęła jednak na skutek swojej ostatniej misji. Dnia 4 października 1918 r. około 500 żołnierzy amerykańskiego Zagubionego Batalionu, znalazło się pod ostrzałem własnej artylerii, w której to sytuacji trwało przez 5 dni. Cher Ami, ostatni w dyspozycji jednostki gołąb pocztowy, miała za zadanie dostarczyć wiadomość o zaistniałej sytuacji do dowództwa. Choć w trakcie lotu do oddalonej o ok. 40 km bazy została ciężko ranna w mostek i skrzydło, utraciła jedno oko, a łapka, do której przytwierdzony był list trzymała się zaledwie na jednym ścięgnie, wykonała swoje zadanie. Jej wytrwałość i determinacja pozwoliły na uratowanie życia 194 żołnierzom Zagubionego Batalionu. Amerykanie szybko odwdzięczyli się gołębicy za jej bohaterstwo. Otoczyli ją profesjonalną opieką medyczną, otrzymała drewnianą protezę amputowanej łapki, a nawet odznaczona została amerykańskim Krzyżem Wojennym ze srebrną palemką oraz jego francuskim odpowiednikiem – Croix de Guerre z amerykańskimi liśćmi dębowymi. Po śmierci Cher Ami w 1919 r. jej zwłoki spreparowano i przekazano do National Museum of American History, w którym znajduje się do dziś.
Gołębie pocztowe w II RP
Bazując na doniesieniach o przydatności ptactwa w konfliktach zbrojnych oraz własnych doświadczeniach, Polacy typowo wojskowe gołębiarstwo pocztowe zaczęli tworzyć niedługo po zakończeniu wojny polsko-bolszewickiej. O niezwykle poważnym podejściu do tej kwestii przez państwo polskie świadczy również fakt, że w dniu 2 kwietnia 1925 r. uchwalona została ustawa o gołębiach pocztowych (Dz.U.R.P. nr 45, poz. 311). Konieczność stworzenia odrębnych regulacji prawnych w tym zakresie uzasadniona została szeroką możliwością wykorzystania tej formy łączności przez wojsko polskie w czasie konfliktu zbrojnego, a także ustanowieniem takich ograniczeń w utrzymywaniu hodowli ptaków, która nie pozwoliłaby na ich infiltrację ze strony wrogiego wywiadu. Kwestia gołębi pocztowych uznana została tym samym za istotną jako sprawa wagi państwowej ze względu na jej wpływ na obronność i bezpieczeństwo II RP.
We współpracy z Ministerstwem Spraw Wojskowych i hodowcami prywatnymi założono ich wojskową oraz cywilną organizację, nad którą patronat objął sam marszałek Józef Piłsudski. Hodowla gołębi była dozwolona jedynie obywatelom polskim, po uzyskaniu zgody ze strony odpowiednich władz wojskowych oraz po spełnieniu wszystkich wymogów względem ich utrzymania zawartych w specjalnej instrukcji. W celu egzekwowania tych postanowień prowadzono rejestry nie tylko samych hodowców, ale również oddzielne spisy gołębi pocztowych, zobowiązując właścicieli do ich ciągłej aktualizacji. Ustawa zakazywała wszystkim obywatelom jakichkolwiek działań mogących zaszkodzić ptakom bezpośrednio (takich jak sidła czy pułapki) lub ich hodowlom. Oddzielnego zezwolenia wymagało również puszczanie ptaków poza granice kraju. Za złamanie powyższych regulacji groziły surowe kary – grzywna do 2 tys. zł (dziś równowartość ok. 16 tys. zł), a nawet areszt do maksymalnie 6 miesięcy!
Niestety, choć polskie siły ptasiej łączności były świetnie przygotowane do kolejnego światowego konfliktu zbrojnego, nie mogły zostać w nim wykorzystane. Hitlerowcy, po wkroczeniu na terytorium naszego kraju zarekwirowali wszystkie gołębie pocztowe i zakazali ich hodowli, niwecząc szanse polskiego wojska na ich użycie. Złamanie tego zakazu zagrożone było nawet karą śmierci.
Ptaki bojowe w II wojnie światowej
Choć Polacy nie mogli posługiwać się gołębiami pocztowymi w trakcie II wojny światowej, nie oznacza to, że zwierzęta te i w tym konflikcie zbrojnym nie odegrały znaczącej roli. Podobnie jak ćwierć wieku wcześniej, zarówno Państwa Osi, jak i nieznajdujące się pod niemiecką okupacją kraje alianckie, często korzystały z pomocy skrzydlatych żołnierzy, zwłaszcza w sytuacjach, w których zawodziła łączność radiowa. Szacuje się, że w posiadaniu armii brytyjskiej znajdowało się wówczas 250 tys. gołębi, zaś armia niemiecka wyszkoliła jedynie ⅕ tej liczby ptaków. III Rzesza korzystała jednak z „usług” gołębi nie tylko w zakresie łączności na froncie. Ptaki służyły również jako środek komunikacji między centralą gestapo a jej terenowymi agentami, a także jako istotny element siatki szpiegowskiej. Udoskonalona od czasów I wojny światowej technologia fotografii pozwalała bowiem na zrobienie aż 200 zdjęć w trakcie jednego lotu! Brytyjczycy zaś przytwierdzali swoim ptasim agentom niemieckie obrączki licząc na to, że wrogowie wierząc w bycie ich właścicielami przymocują do ich nóżek tajne rozkazy i meldunki. Silnie zaangażowani w gołębią łączność byli również Amerykanie, którzy specjalnie do opieki i pracy nad swoim pierzastym oddziałem 54 tys. ptaków oddelegowali 150 oficerów i 3 tys. żołnierzy.
W celu uhonorowania podopiecznych biorących udział w walkach na froncie w Wielkiej Brytanii ustanowiono specjalne odznaczenia – Medal Dickin, który w latach 40. XX w. wręczony został 54 zwierzętom, z których aż 32 stanowiły gołębie.
W trakcie II wojny światowej wykorzystanie gołębi w wojskowej łączności aliantów otrzymało również specjalną nazwę – Operacja Columba (łac. columba – gołąb). W jej ramach na kartach historii zapisało się kilka najodważniejszych i najskuteczniejszych uczestników. Przykładem jednego z nich jest gołąb o imieniu William of Orange, członek brytyjskiego wywiadu wojskowego MI14. Wysłany 19 września 1944 r., po przeleceniu ponad 400 km i dostarczeniu wiadomości do bazy uratował 2 tys. żołnierzy biorących udział w bitwie pod Arnhem! Osobnik nazwany White Vision natomiast pomimo trudnych warunków pogodowych i silnego wiatru dostarczył wiadomość o zmuszonym do wodowania samolocie RAF-u, tym samym pozwalając na uratowanie jego załogi. Przeprowadzeniem analogicznej akcji wsławiła się również gołębica Winkie, której uratowani brytyjscy lotnicy urządzili w podziękowaniu uroczystą kolację. Jej ciało znajduje się aktualnie w Dundee Art Galleries and Museum w Szkocji.
Setki ludzkich istnień uratował najbardziej znany gołębi bohater wojenny – G.I. Joe. W październiku 1943 r. brytyjski oddział zdobył (w krótszym od zakładanego pierwotnie czasie) miasteczko Calvi Vecchia. O sukcesie tym nie wiedziało dowództwo, które poinstruowane było, żeby dokonać bombardowania miejscowości przed jej zdobyciem, celem zmuszenia stacjonujących tam Niemców do ucieczki. Gdyby plan ten zrealizowano, zginęłyby setki alianckich żołnierzy, którzy zdążyli już wejść na teren miasta. Na szczęście wysłany do bazy G.I. Joe w jedynie 20 min. pokonał 30 kilometrową trasę i dotarł na miejsce w momencie, gdy bombowce dopiero przygotowywały się do startu.
Kilkoro z bojowych ptaków wsławiło się zaś pobiciem rekordów w swojej dziedzinie. Irlandzki gołąb służący w RAF-ie o imieniu Paddy pobił rekord szybkości przelatując nad Kanałem La Manche w 4 g. 50 min. Brytyjska gołębica Mary of Exeter w trakcie swojej 5-letniej służby z sukcesem zakończyła aż 22 misje, wielokrotnie odnosząc poważne rany. Kiedy zmarła w akcji podczas wykonywania swojego ostatniego zadania, wyprawiono dla niej pogrzeb z wojskowymi honorami.
Pomimo ogromu okrucieństw i cierpienia towarzyszących wojnie, zdarzały się również sytuacje humorystyczne. Po wysłaniu przez amerykańskich żołnierzy gołębicy Lucia di Lammermoor nad włoskie Cassino, powróciła ona do aliantów z następującą wiadomością:
„Zwracamy wam gołębia. Mamy co jeść. – Niemieccy żołnierze”.
W celu uhonorowania podopiecznych biorących udział w walkach na froncie w Wielkiej Brytanii ustanowiono specjalne odznaczenia – Medal Dickin, który w latach 40. XX w. wręczony został 54 zwierzętom, z których aż 32 stanowiły gołębie. Jego ranga jest niezwykle wysoka, gdyż stanowi odpowiednik najwyższego „ludzkiego” brytyjskiego odznaczenia wojennego – Krzyża Wiktorii. Uroczystość zaś miała miejsce w słynnym londyńskim Tower. Wśród uhonorowanych Medalem Dickin byli opisani powyżej William of Orange, Winkie, G.I. Joe oraz Paddy. Ciekawi natomiast, że brak jest doniesień o bohaterskich wyczynach ptaków w służbie Hitlera.
Zagubiony gołąb, nieodczytany meldunek
Za umowną datę zakończenia służby wojskowej gołębi uważa się rok 1957, kiedy to Amerykanie ostatecznie rozwiązali Gołębi Korpus. Nie oznacza to jednak, że przestano pamiętać o wyczynach tych odważnych zwierząt. W 1982 r. bowiem w kominie budynku w hrabstwie Surrey w Wielkiej Brytanii odnaleziono szkielet gołębia pocztowego, który przyleciał z Francji, najprawdopodobniej z czasu desantu wojsk alianckich w Normandii. Przy odnalezionym ptaku nadal znajdowała się przenoszona przez niego zakodowana w pięcioliterowych blokach wiadomość. Brytyjscy kryptolodzy przez wiele lat próbowali odszyfrować meldunek, jednak po 30 latach prób ogłosili swoją klęskę, a tekst do dnia dzisiejszego pozostaje nieznany. Zajmująca się sprawą Rządowa Główna Kwatera Łączności Wielkiej Brytanii uzasadnia niemożność rozpracowania kodu faktem, że mógł on stanowić szyfr jednorazowego użytku, do którego złamania konieczny byłby dostęp do dedykowanej księgi kodów. Niektórzy z historyków spekulują zaś, że gołąb mógł kierować się do supertajnego ośrodka Bletchley Park, gdzie siły alianckie rozpracowywały szyfry Państw Osi z użyciem „Enigmy”. Czy tak w istocie było? To pytanie pozostaje nadal otwarte..
***
W 2004 r. w londyńskim Hyde Parku postawiono pomnik Animals in War Memorial ku czci wszystkich istot służących w konfliktach zbrojnych.