Proszę czekać,
trwa ładowanie strony...

„Przystanek Historia” w Polskim Radio – 16 grudnia 2020 r.

2020

Audycja została wyemitowana w środę, 16 grudnia 2020 r., w Programie I Polskiego Radia.

 

Między 14 a 22 grudnia 1970 roku, głównie w Gdyni, Gdańsku, Szczecinie i Elblągu doszło do strajków, wieców i demonstracji, które zostały krwawo stłumione przez milicję i wojsko z użyciem broni palnej. Bilans tych wydarzeń to 45 zabitych, ponad 1000 rannych, 3000 pobitych. 

Bezpośrednią przyczyną protestów była wprowadzona 12 grudnia podwyżka cen mięsa, przetworów mięsnych oraz innych artykułów spożywczych na mocy decyzji Biura Politycznego KC PZPR z 30 listopada 1970 roku. Wystąpienia robotników zostały brutalnie stłumione przez milicję i wojsko. Najkrwawszym dniem był 17 grudnia 1970 roku, tzw. czarny czwartek, kiedy rano, na przystanku Szybkiej Kolei Miejskiej Gdynia-Stocznia, oddziały porządkowe ostrzelały tłum pracowników Stoczni im. Komuny Paryskiej.

Gościem audycji był dr hab. Sebastian Ligarski. Historyk z IPN w Szczecinie wyjaśniał, że decyzja o podwyżce cen została podjęta dużo wcześniej, bo już we wrześniu. A mówiono o niej jeszcze wcześniej, bo gospodarka socjalistyczna była niewydolna i w sytuacjach kryzysowych rząd zawsze sięgał po podwyżkę. Władysław Gomułka i Biuro Polityczne PZPR zdecydowali o grudniowej dacie, bo uważali, że społeczeństwo zaakceptuje podwyżki na fali uniesienia po największym sukcesie zagranicznym tej władzy, czyli podpisaniu Traktatu z Republiką Federalną Niemiec, który uznawał polską granicę zachodnią na Odrze i Nysie Łużyckiej. Kończyło to okres tymczasowości na Ziemiach Zachodnich i Północnych.  Nie mógł przewidzieć tego gniewu, który wybuchł 14 grudnia 1970 roku  wspominał historyk.

Pierwsze strzały padły 15 grudnia, tego dnia spłonął też gmach Komitetu Wojewódzkiego PZPR, ale najwięcej ofiar padło 17 grudnia w tzw. czarny czwartek, kiedy na stacji Gdynia-Stocznia wojsko i milicja otworzyły ogień do robotników idących na zmianę do stoczni im. Komuny Paryskiej.

Co przyczyniło się do masakry?

Zdaniem gościa Programu 1 Polskiego Radia masakra była efektem chaosu decyzyjnego. Wieczorem poprzedniego dnia wicepremier Stanisław Kociołek wzywał robotników do powrotu do pracy, ale różne ośrodki decyzyjne działały bez porozumienia.  Można było temu zapobiec poprzez wstrzymanie przyjazdu kolejek SKM, ale tego nie uczyniono  mówił. Według niego, można było przewidzieć, że dojdzie do tragedii, bo kiedy Stanisław Kociołek apelował o powrót do pracy, wojsko i milicja przegrupowywały oddziały, aby odciąć dostęp do stoczni.

Już 1 maja 1971 roku podczas manifestacji majowej stoczniowcy domagali się ukarania winnych zarówno w Gdańsku, jak i w Szczecinie. Ale masakry nie udało się rozliczyć.  Pomimo postawienia przed sądem członków kierownictwa partyjnego i wojskowego nigdy nie udało się ich skazać  podkreślał historyk. Zwracał uwagę, że prawnie rozliczenie Grudnia '70 nie jest już możliwe, ale historycy doskonale wiedzą, kto był winny.

Ponadto w audycji: