Proszę czekać,
trwa ładowanie strony...

Henryk Sławik

Autor: Grzegorz Łubczyk 2019

Kim był przed 1939 r. w Polsce i czego w następnych latach dokonał na Węgrzech, skoro jego polscy i żydowscy podopieczni zwracali się doń „Kochany Panie Prezesie”, „Wujku Henryku”? Zapytani po wojnie o swego opiekuna i wybawcę, mówili o nim: „Anioł”, „Posłaniec Boży”, „święta postać”, „polski Wallenberg”. Dlaczego więc po zakończeniu wojny został wykreślony z polskiej pamięci zbiorowej?

 

„Gdy stopy nasze dotkną świętej ziemi rodzinnej, wtedy wielu z nas popatrzy wstecz na gościnną ziemię węgierską, która przygarnęła nas tak serdecznie i żywiła przez tyle lat. Zrozumieliśmy wtedy, że nie była to ziemia obca, ale ziemia naszych wiernych przyjaciół, którzy w złych i ciężkich godzinach nie wyparli się nas i z całą odwagą, godną tego szlachetnego narodu, pomagali nam przebyć najtrudniejszy odcinek tułaczki duchowej i fizycznej […] Byli oni jak gdyby nieznanymi żołnierzami naszej wspólnej sprawy – szarymi ludźmi, którzy jednak nigdy się nie zachwiali i nigdy nam nie poskąpili ciepła swych serc. Nie zapomnijmy o nich nigdy!” – powiedział Henryk Sławik 12 maja 1943 r. w obszernym wywiadzie dla „Wieści Polskich”, głównej gazety uchodźczej. Słowa te jako prezes Komitetu Obywatelskiego dla Spraw Opieki nad Polskimi Uchodźcami na Węgrzech skierował do tysięcy rodaków powierzonych jego opiece przez Rząd RP na Uchodźstwie.

 

Pobierz