22 stycznia 1891 r. w Krakowie urodził się jeden z barwniejszych pisarzy, intelektualistów i artystów polskich XX wieku, a jednocześnie człowiek o niewzruszonym profilu wolnościowym i niepodległościowym – węzeł nie tak oczywisty w tym pełnym zasadzek i kuszeń stuleciu. Aktor i wręcz celebryta, popularyzator sportu i prekursor praw chroniących zwierzęta.
Pielgrzym i szlagon
Zauważał w 1955 roku recenzent wznowionego w Londynie przeboju przedwojennych scen – „Gałązki rozmarynu”:
„Francuskie powiedzenie mówi, że zawód dziennikarski wiedzie wszędzie, byle go... porzucić. Właściwa humorystom przekora kazała Zygmuntowi Nowakowskiemu postąpić wręcz przeciwnie. Stopniowo – najpierw wyszedł z teatru, wyrzekł się kariery naukowej, zaniedbał literaturę, by w następstwie całkowicie poświęcił się publicystyce felietonowej”1.
Nie tylko felietonowej i nie tylko jako humorysta zasłynął już przed Wrześniem ten wszechstronny twórca. Trudne to zadanie wydzielić jeden jego aspekt – rangę pisarza politycznego.
Mocna pozycja Nowakowskiego w domenie publicznej (nie tylko w sensie literackim) cementowała się już od początku wojny.
A wszak stał się i nim – to nie ulega wątpliwości. Tak nazwał go w tytule pośmiertnego wspomnienia mister informacji rządu Tomasza Arciszewskiego i sam wytrawny publicysta – Adam Pragier2. Może nawet chciał w ten sposób uznać tę z ról za najdonioślejszą? Mocna pozycja Nowakowskiego w domenie publicznej (nie tylko w sensie literackim) cementowała się już od początku wojny. Także po niej zapracuje swą niezłomnością na opinię „Emigrejtana”. Szybko w oczach obserwatorów pojawia się w towarzystwie – podobnego mu początkowo, ale później jakże obcego – Cata.
Odwaga rejtanowskiego gestu...
Maria Danilewiczowa do przebywającego na emigracji „imaginacyjnego rządu dusz odebranego wieszczom” doliczy – zaraz po Nowakowskim – na pierwszym miejscu właśnie Stanisława Cata-Mackiewicza, dopiero potem: Stanisława Strońskiego, Juliusza Mieroszewskiego, Aleksandra Bregmana i Wacława A. Zbyszewskiego. Reprezentują oni:
„wielką rozpiętość poglądów i postaw. Od pielgrzymiej Nowakowskiego zaczynając, a kończąc na buńczucznym sarmatyzmie przyszłego autora Londyniszcza”3.
Uzupełnijmy mocniejszymi słowy – pewnej znanej historycznie odmianie „buńczucznego sarmatyzmu”, która prowadzi do jurgieltnictwa. Również Lidii Ciołkoszowej narzuca się to zestawienie:
„Nie jest na pewno rzeczą przypadku, że najpopularniejszym publicystą w szerokich masach emigracyjnych, najpierw w obozach wojskowych, potem w hostelach i większych skupiskach polskich na obczyźnie był Z. Nowakowski”.
Porównuje go z Catem, z tą różnicą, że miał:
„do zgonu niewątpliwy wpływ na swoich czytelników, podczas gdy Mackiewicz, mimo że był zawsze czytany z zainteresowaniem, pozostał do końca raczej odosobniony w swych poglądach w okresie powojennym”4.
I tu dodajmy komentarz – tak, „Emigrejtan” miał wpływ na czytelników (i „był czytany”) rzeczywiście… tylko „do zgonu”.
Później przestanie oddziaływać. Cat pozostawał „odosobniony”, ale ze względu na współpracę z sowieckimi służbami i przyjazd do PRL, ze wszystkimi tych faktów pozytywnymi konsekwencjami dla kariery. Zadziwiający paradoks… Dwudziestowieczni – pielgrzym i szlagon! Obydwaj z wyboru.
Józef Bujnowski rozważając – też w pomnikowej „Literaturze polskiej na obczyźnie…” – kategorię „esejów społecznych” poda inną listę:
„W kręgu […] bardziej zaangażowanych […] trzeba wyliczyć szkice Zygmunta Nagórskiego, Ryszarda Wragi, Zygmunta Nowakowskiego, Adolfa Bocheńskiego, Jana Ostrowskiego czy Melchiora Wańkowicza. Zawsze są w nich jakieś wskazania, związane doraźnie z chwilą bieżącą, usiłowania pokierowania opinią społeczną, lecz nie tylko. Charakteryzują także sytuację społeczną, wnoszą rysy obyczajowe chwili, potrącają o sprawę godności człowieka”5.
Ale czy wszyscy z nich, bez wyjątku, potrafili tę ostatnią „sprawę” we własnym życiu publicznym zachować? Przywołany Melchior Wańkowicz w „Klubie Trzeciego Miejsca” odmaluje następujący obraz:
„Zygmunt Nowakowski cały natchnieniem pisarskim, chłostą, goryczą, żalem, pomstą, krwią serdeczną kładł się na progu ludziom, przekraczającym próg czwartego rozbioru”6.
A przecież powrót do kraju stanowił sforsowanie tej linii.
Czy rzeczywiście publicystyka polityczna Zygmunta Nowakowskiego z okresu wojennego przewyższa tę późniejszą?
Naturalnie nie każdy znajdzie w sobie tak silną, rejtanowską moc i odwagę jej gestu. Decyzja by go czynić, wieść może na doczesne zatracenie – jak u wielkiego pierwowzoru. Jan Lechoń 6 stycznia 1950 roku skreśli do Kazimierza Wierzyńskiego słowa:
„Uważam nadzieję za taki sam element rzeczywistości jak dedukcję z realnych faktów i dlatego sobie i innym mówię: Wrócimy. Miałem list od Nowakowskiego, ziejący rozpaczą i nawet trochę wariacki. Pisze on o Anglii jak o kraju okropnym i pełnym zdrady. Nie ja mu będę zaprzeczał”7.
Danilewiczową cechował później bardziej skomplikowany stosunek do desperującego przyjaciela Skamandrytów:
„O ile wojenna jego działalność, pod czujnym okiem Grydzewskiego, wyrażała się trafnymi diagnozami intencji sowieckich i wczesną utratą wiary w Anglię, o tyle okres emigracyjny po 1945 r. budzi wspomnienia mieszane”.
Pamięta po kilkunastu latach już tylko „usługowość felietonów” i podsumowuje:
„Gdy jednak na horyzoncie pojawiać się zaczęły najlżejsze bodaj przejawy nieortodoksyjności, Lajkonik krakowski przemieniał się w Emigreytana, miotając patetyczne oskarżenia”8.
Czy rzeczywiście publicystyka polityczna Zygmunta Nowakowskiego z okresu wojennego przewyższa tę późniejszą? Trudno dziś dociec, na jakich przesłankach opierała swój wyrok wieloletnia kierowniczka Biblioteki Polskiej w Londynie. Aby dokonać sprawiedliwej oceny cały ten obszar twórczości powinien stać się przedmiotem szerokiego wyboru i aktualnego omówienia. Doczekał się podobnego, bardzo obszernego, całościowego prawie – tak chętnie przy „Emigrejtanie” przywoływany – Cat. Złamany przez życie i komunę ciągle ma „lepszą prasę” niż niepokorny do końca piewca Lelewela.
Wygnańcze babiloniady?
Lidia Ciołkoszowa pozostawała innego – niż Maria Danilewicz-Zielińska – zdania o zaangażowanej publicystyce autora „Przylądka dobrej nadziei”. W swym klasycznym studium przyzna mu także po 1945 roku poczesne miejsce9. Uczestniczył przecież „Emigrejtan” we wszystkich najważniejszych prasowych debatach emigracji.
Akces Stanisława Mikołajczyka do ustaleń konferencji w Jałcie nazwie kontynuacją „najgorszych tradycji targowickich”10. Decyzję powrotu dawnych żołnierzy i wychodźców do kraju traktuje jako akceptację istniejącego stanu rzeczy i sprzeciwia się jej. Jednocześnie stara się „zrozumieć czysto ludzki aspekt sprawy”:
„Trudno odradzać powrót komuś, kogo wzywa żona, dzieci, matka, komuś, kto ma świadomość, że potrzebny jest właśnie tam, komuś, kto nie wytrzymuje naporu tęsknoty”11.
W „Metamorfozach” daje nie tylko wyraz swemu rozczarowaniu zasięgiem współpracy polskiego społeczeństwa z reżymem (jak powierzchownie odczytał tekst Rafał Habielski), co formułuje precyzyjną diagnozę rzeczywistości krajowej:
„[…] sukcesy Teheranu i Jałty, o ile zostaną utrwalone na czas dłuższy, wyrażą się może silniej w dziedzinie moralnej [podkreślenie autor artykułu]”12.
Weźmie udział w dyskusji wokół szans realizacji opcji proniemieckiej w 1939 roku:
„Tragizm sytuacji polegał na tym, że właściwie nie było wyboru. Gdyby ktoś w kwietniu 1939 roku rzucił hasło ugody z Niemcami, rozszarpano by go w sztuki”13.
Po opublikowaniu tekstu „Hobby p. Studnickiego”14, Józef Mackiewicz napisze do Mieczysława Grydzewskiego:
„Byłem i jestem artykułem tym do głębi oburzony”15.
Porusza „Emigrejtana” debata o zbyt hojnym szafowaniu krwią w czasie wojny:
„Trzeba było walczyć […] po stronie Anglii, lecz należało walczyć w sposób nieco umiarkowany, z mniejszymi stratami, i to tylko do pewnego czasu”16.
Jego – poświęcony tzw. sprawie Tadeusza Wyrwy – artykuł pt. „Sapere auso”17 pchnie „ptasznika z Wilna” do napisania (nieogłoszonego przez Grydzewskiego) kardynalnego listu „Nasze 11 lat walki z bolszewikami”18. Artykuł ten zawierał – znów – według Józefa Mackiewicza:
„zarówno słuszne, jak niesłuszne argumenty przeciwko udziałowi Polaków w walce z bolszewikami na Korei”.
Dołącza swój głos do kontrowersji dotyczących wybuchu Powstania Warszawskiego19. W 1956 roku, po poznańskim Czerwcu, przeciwstawiając „rosyjskiemu heroizmowi niewoli” polski „heroizm powstań”, widzi zmienioną sytuację polityczną, zniszczenie i wyczerpanie Polski, która „na pewien czas ma już dosyć wszelkich powstań”20.
Podobny sąd odnaleźć można też we wcześniejszych reakcjach na wybuch wojny koreańskiej, zawierających obawy przed zorganizowaniem przez USA polskich oddziałów ochotniczych oraz wspieraniem dywersji na terenie kraju bez wcześniejszych gwarancji politycznych21. Nie nadzieja na rewoltę, ale na nową wojnę przeziera w tamtych szkicach:
„[…] kiedyś, w wolnej Polsce, więc po tej wojnie, która leniwa a nierychliwa, jak sam Pan Bóg, przecież jest w drodze” – westchnie w 1949 roku22.
Odnosi się do zagadnienia Polska – Niemcy, pisząc o procesie w Norymberdze23. W innym artykule z tego nurtu oświadczy:
„Nabytki zachodnie w całej ich rozciągłości są słusznym, choć tylko częściowym odszkodowaniem, lecz nie za Lwów i nie za Wilno, tylko za straszliwe zbrodnie niemieckie, których ofiarą padła Polska. Te nabytki są dziełem sprawiedliwości”24.
Nie miejsce tu na wypełnienie wszystkich stron tego politycznego bedekera. Do jakiej kategorii zaliczyć na przykład – niewspomnianą przez Lidię Ciołkoszową – mowę, jaką wygłosił do węgierskich wygnańców w krwawym dla ich ojczyzny 1956 roku? Parafrazował wówczas słowa hetmana Żółkiewskiego: Inter nationes nostras nulla umquam intercessit hostilitas („Między naszymi narodami nigdy nie było żadnej wrogości”)25. A przemawiał – po łacinie!26.
Zrównoważony przeważnie gdzie indziej w ocenach i przyjazny Jan Bielatowicz dostrzeże, ze zbytnią chyba dozą generalizacji:
„Mógł już tylko […] zmieniać tonacje: z lekkiego odcinka przerzucić się do publicystyki społecznej i patriotycznej, od sygnaturki do wielkiego dzwonu, od nieszporów sycylijskich do jeremiad i babiloniad wygnańczych27”.
Głównie gromy, iskry i bengalskie ognie, które krzesał piórem zapamiętać mieli współcześni. Dziś pokusić się możemy o pełną prezentację i sprawiedliwszą ocenę pisarstwa Zygmunta Nowakowskiego – z czasów jego drugiej, „innej” sławy. Także tego – najbardziej jednoznacznie – politycznego. Gdyż w pozostałych rejonach twórczości – Polski i od jej spraw nie potrafił oraz nie chciał porzucić.
1 (on), Z teatru. Laur… rozmarynowy, „Orzeł Biały. Polska walcząca o wolność” 1955, nr 6 (657), 5 lutego, s. 3.
2 A. Pragier, Nowakowski – pisarz polityczny, „Wiadomości” 1963, nr 49 (923), 8 grudnia, s. 1.
3 M. Danilewiczowa, Pogląd ogólny na literaturę emigracyjną [w:] Literatura polska na obczyźnie 1940–1960, t. 2, Londyn 1965, s. 632.
4 L. Ciołkoszowa, Publicystyka polska na emigracji 1940–1960, [w:] ibidem, s. 296.
5 J. Bujnowski, Esej, [w:] Literatura polska na obczyźnie 1940–1960, t. 1, red. T. Terlecki, Londyn 1964, t. 1, s. 246–247.
6 J. Giedroyc, M. Wańkowicz, Listy 1945–1963, wyboru dokonała i wstępem opatrzyła A. Ziółkowska-Boehm, przypisy opracowali A. Ziółkowska-Boehm i J. Krawczyk, Warszawa 200, s. 526 [Klub Trzeciego Miejsca, s. 523–529]
7 J. Lechoń, K. Wierzyński, Listy 1941–1956, oprac. B. Dorosz przy współpracy P. Kądzieli, Warszawa 2016, s. 199.
8 M. Danilewicz Zielińska, Szkice o literaturze emigracyjnej półwiecza 1939–1989, Wrocław 1999, s. 256.
9 L. Ciołkoszowa, op. cit., s. 169–296.
10 Z. Nowakowski, Sprawa synchronizacji, „Wiadomości” nr 20 (20), 19 sierpnia 1946, idem, Melodramat pomyłek, „Wiadomości” nr 6(45), 9 lutego 1947, idem, Mikołajczyk marnotrawny, tamże nr 48(87), 30 listopada 1947, R. Habielski, Niezłomni nieprzejednani. Emigracyjne „Wiadomości” i ich krąg 1940–1981, Warszawa 1991, s. 71.
11 Z. Nowakowski, Jesień i wiosna ludów, Londyn 1946. Temat poruszają również R. Dąbrowski i R. Wraga.
12 „Wiadomości” nr 8 (47), 23 lutego 1947. Tekst daje asumpt do wymiany myśli T. Zabłockiemu i J. Łobodowskiemu, R. Habielski, op. cit., s. 73. Właśnie Metamorfozy zainspirowały Józefa Mackiewicza do napisania zasadniczego szkicu Nie Rosja, ale Sowiety, [w:] J. Mackiewicz, Nudis verbis, Londyn 2017, s. 369–376.
13 Z. Nowakowski, Słowa, słowa, słowa, „Lwów i Wilno” nr 5/1945. Dyskutują: A. Bergman, R. Wraga, S. Stroński versus S. Mackiewicz i W. Wasiutyński.
14 „Wiadomości” 1949, nr 46 (189).
15 J. Mackiewicz, B. Toporska, Listy do redaktorów „Wiadomości”, opr. i przypisy W. Lewandowski, J. Mackiewicz, Dzieła t. 20, Londyn 2010, s. 35 [list z 21 listopada 1949].
16 L. Ciołkoszowa, op. cit., s. 213.
17 „Wiadomości” 1950, nr 39 (234), 24 września, s. 1.
18 J. Mackiewicz, B. Toporska, Listy do redaktorów „Wiadomości”, op. cit., s. 44 [bez daty, po 24 września 1950].
19 Debatują: Ignacy Matuszewski, Zbigniew Florczak, Wiesław Wohnout, Józef Mackiewicz, Józef Łobodowski, Jędrzej Giertych i Bolesław Taborski.
20 Z. Nowakowski, Krwawa odwilż, „Dziennik Polski i Dziennik Żołnierza” [dalej: „DPDŻ”], 5 lipca 1956.
21 Z. Nowakowski, Savoir vivre na wypadek wojny atomowej, „DPDŻ” 1950, 2 sierpnia, idem, „Podczas kryzysów…”, „DPDŻ” 1951, 9 sierpnia, idem, Walka amerykańska, „DPDŻ” 1950, 16 sierpnia.
22 Idem, Przemienieni kołodzieje, „Wiadomości” 1949, nr 31 (174), 31 lipca, s. 1.
23 Polemika ks. K. Kantaka, J. Mackiewicza oraz W.A. Zbyszewskiego. Nowakowski wypowiada się w artykule Towary norymberskie, „Wiadomości” 1946, nr 29 (29), 20 października, s. 1.
24 Z. Nowakowski, Nie za Lwów i nie za Wilno, „Wiadomości” nr 38 (77), 21 września 1947, s. 1.
25 T. Nowakowski, Extra Cracoviam non est vita, „Wiadomości” 1963, nr 49 (923), 8 grudnia, s. 1.
26 Tekst tej niezwykłej oracji odnalazłem w archiwum pisarza, Biblioteka Polska POSK w Londynie: 1255/Rkps/4.
27 J. Bielatowicz, Odłożona słuchawka, [w:] Literatura na emigracji, Londyn, 1970, s. 65.