„Nie pałace i chaty wiejskie wychowały przyszłych kapłanów na kresach – pisał ks. Tokarzewski w Straży przedniej (Ze wspomnień i notatek) – lecz dwory, dworki, te reduty kresowe, dokąd ani zepsucie wielkoświatowe, ani zbytek wielkopański, ani duch moskiewski dostępu znaleźć nie mogły.”1
W takim właśnie dworze Wilhelma i Eleonory ze Smolińskich, w Szepinkach w powiecie mohylowskim na Podolu2 przyszedł na świat w 1873 r. Wychowywał się w domu barskich potomków, pełnym ojczystych pamiątek i przenikniętym duchem żywej wiary.
Jako zdeterminowany obrońca polskości i katolicyzmu żył w nieustannym konflikcie z rosyjskimi czynownikami, odsyłającymi go z parafii do parafii. W ciągu pierwszych 20 lat kapłaństwa ks. Tokarzewski pracował w 27...
Ukończywszy szkołę średnią w Kamieńcu Podolskim, gdzie polskość była prześladowana, zaczął studia w Seminarium Duchownym w Żytomierzu – stolicy diecezji łucko-żytomierskiej. Święcenia kapłańskie przyjął w 1896 r. na mocy papieskiej dyspensy, miał bowiem zaledwie 22 lata.
„Ilekroć przyjeżdżałem z seminarium, jako kleryk, na święta do matki, policja zawsze […] mnie odwiedzała i tylko dzięki łapownictwu urzędników udało mi się uzyskać zgodę rządu na otrzymanie pierwszego stanowiska, wikariusza w Bracławiu na Podolu”
‒ wspominał3.
Był solą w oku carskim urzędnikom
Jako zdeterminowany obrońca polskości i katolicyzmu żył w nieustannym konflikcie z rosyjskimi czynownikami, którzy odsyłali go z parafii do parafii4. W ciągu pierwszych 20 lat kapłaństwa ks. Tokarzewski pracował w 27 placówkach. Sześć razy był zsyłany do klasztoru w Zasławiu ‒ zapomnianego przez wszystkich przytułku dla chorych księży, dogorywających tam bez opieki. Władze carskie oczekiwały, że izolacja w tym posępnym miejscu stępi ostrze jego wystąpień w obronie Kościoła.
„Pierwsze dni pobytu […] zrobiły na mnie tak przygnębiające wrażenie, że były chwile, kiedym się obawiał, że zmysły postradam”
‒ wspominał5. Nie leżało w jego naturze poddawanie się takim nastrojom. Znalazł sobie zajęcie: podczas spędzonych tam łącznie 5 lat uporządkował bibliotekę zasławską ‒ pełną skarbów, takich jak listy Zygmunta Augusta do sułtana tureckiego ‒ i opracowywał książkę Z kronik klasztoru i kościoła oo. bernardynów w Zasławiu6. W 1913 r. został wydalony przez władze z diecezji łucko-żytomierskiej.
Nadszedł kolejny etap jego życia ‒ zesłanie w głąb Rosji. W Jarosławiu nad Wołgą, czynił wszystko, by ulżyć losowi uciekinierów wojennych i ludzi ewakuowanych, organizował ochronki i przytułki, a także szkoły oraz urządził szpital dla polskich dzieci ‒ wbrew woli carskiego gubernatora, zamierzającego umieścić je w monasterze.
W 1916 r. pojechał jako ochotnik z polską misją Czerwonego Krzyża do Krasnowodzka (dziś: Turkmenbaszy w Turkmenistanie) nad Morzem Kaspijskim, aby zaopiekować się uchodźcami, wśród których szalała epidemia. Pracował później ‒ także wśród Polaków ‒ w Kostromie i Wołogdzie.
W gorących majowych dniach 1926 r. pośredniczył między urzędującym prezydentem Wojciechowskim a Marszałkiem. Niepodobna jasno określić jego stosunku do tych wydarzeń ‒ odszedł jesienią tego samego roku z posady kapelana następcy Wojciechowskiego ‒ Ignacego Mościckiego.
Jego nieugięta postawa i ofiarność nie uszły uwadze bp. Jana Cieplaka, ówczesnego zwierzchnika Kościoła katolickiego w Rosji (skazanego przez bolszewików w 1923 r. na karę śmierci, zamienioną potem na 10 lat łagru; po roku wydalono go z ZSRS). Biskup zwrócił się w styczniu 1917 r. do ks. Tokarzewskiego, by „w imię Boże” objął po zmarłym proboszczu parafię w Taszkencie (dzisiejszej stolicy Uzbekistanu), obejmującą cały Turkiestan, bo „pole do pracy tam przeogromne”7. Wprawdzie ksiądz zgłaszał wcześniej obawy przed wyjazdem do krainy w Azji Środkowej, gdzie jego choremu sercu mógł zaszkodzić ostry kontynentalny klimat, uległ jednak prośbie zwierzchnika, popartej argumentem:
„Na wypoczynek jeszcze czas będzie. Zresztą w niebie wypoczywać będziecie po trudach.” 8
Podolska „męka moralna i fizyczna”
Po dwóch miesiącach, w maju 1917 r., musiał wyjechać z Azji.
„Gorący klimat działał […] na moje serce ‒ wspominał. ‒ Już w końcu kwietnia musiałem siedzieć od 9 do 5 godziny po południu w swoim gabinecie przy zakrytych mokrymi prześcieradłami oknach.”9
Niewiele mógł zdziałać w takim stanie.
Dopiero w Barze, gdzie powierzono mu probostwo, rozwinął skrzydła: zorganizował 13 szkół różnego typu, w tym gimnazja. Ale już nadchodziła dziejowa burza.
„W sierpniu tegoż roku wojska rosyjskie, wracające z frontu znad Zbrucza, zajmują Bar […]. Zaczyna się okrutna męka moralna i fizyczna. Rewolucja bolszewicka, powstanie petlurowskie, denikinowskie, galicyjskich Ukraińców; nieskończonej ilości dowódcy i szeregowcy najrozmaitszych band powstańczych i najzwyklejszych zbójeckich stale lokują się na probostwie […]. Musiałem dnie i noce na czatach stać […] wreszcie dwukrotne skazanie na śmierć i prawie cudowne uratowanie się od męczeńskiej śmierci”10
‒ zanotował.
Przed sądem stawał za udział w miejscowej konspiracji Polskiej Organizacji Wojskowej, a z każdej opresji uchodził żyw dzięki parafianom, stającym tłumnie w jego obronie. Ukrywał i żywił Żydów podczas pogromów dokonywanych przez ukraińskie oddziały. Gdy wojsko polskie atakowało bolszewików, idąc na Kijów, wyjechał wiosną 1920 r. z matką do kraju, zabierając ze sobą kilkanaście rodzin oficerów. Dotarł do Warszawy w czerwcu ‒ miał zamiar pozostać tam krótko, ale drogę na Wschód zamknęły mu czerwcowy odwrót Polaków spod Kijowa i zajęcie Baru przez bolszewików.
Rzeczpospolita doceniła jego pracę dla niepodległości Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski (1922) i dwukrotnie Krzyżem Walecznych, a także Medalem Pamiątkowym za Wojnę 1918–1921, nadanym w 1929 r.
W czerwcu 1940 r. sześćdziesięciosześcioletni kapłana aresztowano. Zarzucono mu udział w pracy konspiracyjnej na Wołyniu. Złamany dotkliwym reumatyzmem, w więziennej baszcie więzienia w Łucku był przetrzymywany po kostki w wodzie pozbawiony dostępu do światła.
W Belwederze
Zmuszony do pozostania w II RP, dał się wciągnąć w wir pracy przy organizacji duszpasterstwa wojskowego. Wydarzenia toczyły się szybko. Już w lipcu został kapelanem Portu Wojennego w Modlinie oraz Kadry Marynarki Wojennej w Toruniu. Miesiąc później ‒ przeniesiony do Warszawy ‒ objął kapelanię garnizonu warszawskiego rejonu Łazienki, a w październiku otrzymał nominację na zastępcę dziekana Dowództwa Okręgu Generalnego Warszawa. Funkcję tę pełnił zaledwie przez miesiąc, w listopadzie powołano go bowiem na etat kapelana Naczelnika Państwa i Naczelnego Wodza Wojska Polskiego Józefa Piłsudskiego.
Nawet jako kapelan Pierwszej Osoby w Państwie nie powściągał swego gorącego temperamentu. W 1920 r. wygłosił płomienne kazanie, zwracając się wprost do marszałka przed ponad tysiącem osób na pasterce w pałacu Łazienkowskim.
„Kiedy Tobie […] przypadło w udziale to wielkie przedsięwzięcie wcielać w życie wielkie idee ‒ patrz uważnie, z kim razem pracujesz…”
I zwróciwszy się do niego „w imię Boże” ‒ mówił:
„Nie myśl, że te wielkie rzeczy, któreś uczynił w Narodzie Polskim, toś zrobił Ty sam. ‒ Nie! Zrobił to Bóg, obrawszy Cię, jako narzędzie w ręku swym, abyś przygotował Mu drogę do serc Narodu całego […]. W tworzeniu nieśmiertelnej Polski i sposobów wcielania tej idei w życie ‒ oprzyj się wyraźnie, otwarcie na Chrystusie ‒ naśladuj Chrystusa! Jak On, do współpracy wybieraj ludzi czystych, szlachetnych […], miłośników Prawdy! Strzeż się, byś nie zmarnował posłannictwa Bożego. […] Wejdź w sojusz z dobrą wolą i «chwałą Bożą», a wtedy ziści się zapowiedź aniołów… i zapanuje «pokój» w duszy Twojej i Twego otoczenia.”11
Nieco ponad dwa miesiące po śmierci pierwszej żony Piłsudskiego, Marii, która nie chciała mu dać rozwodu, udzielił w październiku 1921 r. dyskretnego ślubu marszałkowi z Aleksandrą Szczerbińską. Gdy nastąpił przewrót majowy, ks. Tokarzewski miał już od kilku lat godność prałata domowego papieża Benedykta XV; nosił stopień dziekana (pułkownika) i sprawował funkcję kapelana prezydenta Stanisława Wojciechowskiego.
W gorących majowych dniach 1926 r. był pośrednikiem pomiędzy urzędującym prezydentem Wojciechowskim a Marszałkiem. Niepodobna dziś jasno określić jego stosunku do rozgrywających się wydarzeń ‒ odszedł jesienią tego samego roku z posady kapelana następcy prezydenta Wojciechowskiego, Ignacego Mościckiego. Można jedynie domniemywać, że widział jałowość swojej posługi w świecie polityki. Może kiedyś, jeśli odnajdzie się całość jego pamiętników z tego okresu, wyjaśnią się okoliczności jego rezygnacji.
Przełożeni skierowali go na probostwo w Grodzisku Mazowieckim, a następnie w Nowym Dworze koło Warszawy. Wreszcie w maju 1930 r. przeniesiono go na Wołyń. Wykładał w Seminarium Duchownym w Łucku, a w 1931 r. został proboszczem w Kowlu. Wówczas właśnie powstała praca Przyczynek do historii męczeństwa Kościoła rzymsko-katolickiego w diecezjach kamienieckiej i łucko-żytomirskiej (1863–1930). Dzięki jego staraniom dokończono w Kowlu budowę świątyni Pomnik Krwi i Chwały św. Stanisława Biskupa Męczennika. Dziś kościół ten już nie istnieje, bo został rozebrany po II wojnie światowej.
Charyzmatyczny kapłan i kaznodzieja bywa – podobnie jak polski abp obrządku ormiańskiego we Lwowie, Józef Teodorowicz – porównywany do ks. Piotra Skargi.
Golgota
Piekło, które rozpętało się na Kresach po agresji sowieckiej 17 września 1939 r., dosięgło ks. Tokarzewskiego: nocne rewizje, przesłuchania i szykany ze strony NKWD stanowiły poważne zagrożenie, zwłaszcza, że duchowny zaangażował się w konspirację. W czerwcu 1940 r. sześćdziesięciosześcioletni kapłan został aresztowany i osadzony w więzieniu w Łucku. Postawiono mu zarzut udziału w pracy konspiracyjnej na Wołyniu. Według Marka Cabanowskiego, Sowieci przypuszczali początkowo, że ks. Marian i jego daleki kuzyn, gen. Michał Tokarzewski-Karaszewicz, były żołnierz Legionów Polskich, dowódca powołanej 27 września 1939 r. ‒ jeszcze podczas oblężenia Warszawy ‒ Służby Zwycięstwu Polski, a później komendant Obszaru Lwów Związku Walki Zbrojnej to jedna i ta sama osoba. Generała schwytała bolszewicka policja polityczna w marcu 1940 r., gdy usiłował przekroczyć na wschód granicę między dwiema okupacjami. Nie został rozpoznany, ale wywieziono go do łagru pod Workutą.
Ksiądz, złamany dotkliwym reumatyzmem, był przetrzymywany w więziennej baszcie łuckiego więzienia po kostki w wodzie pozbawiony dostępu do światła. Na początku listopada 1940 r. odbył się jego proces. Choć wyznaczono mu adwokata z urzędu, wolał występować sam. Benedyktynce, której udało się zamienić z nim kilka zdań po rozprawie, krótko streścił własną mowę obrończą:
„Wyłożyłem im historię Polski i Rosji ‒ oni o tym nic nie wiedzieli.”12
Został skazany na karę śmierci . Przed sądem oświadczył:
„Osądziliście mnie za to, że jestem kapłanem katolickim i Polakiem. Dziękuję p. prokuratorowi, że mnie oskarżył. […] Pani obrońcy dziękuję, że mnie broniła, panu sędziemu, że mnie skazał na śmierć.”13
Odmówił napisania prośby o ułaskawienie. Karę śmierci zamieniono mu na dziesięć lat łagru.
Skazańca odwieziono do więzienia w Łucku, a stamtąd ‒ prawdopodobnie w kwietniu 1941 r. do Kijowa. I tu urywa się wiedza o jego dalszych losach. Nieznane są ani dokładna data śmierci, ani jej okoliczności, ani miejsce. Przypuszcza się, że ks. Marian Tokarzewski zginął po wybuchu wojny niemiecko-sowieckiej w 1941 r. ‒ wiele wskazuje na to, że podczas pospiesznej ewakuacji aresztów przed nadciągającymi Niemcami, osłabiony i schorowany, nie mógł dotrzymać tempa marszu.
Byłego kapelana marsz. Piłsudskiego i dwóch prezydentów II RP zamordował pewnie enkawudowski strażnik. Charyzmatyczny kapłan i kaznodzieja bywa – podobnie jak polski abp obrządku ormiańskiego we Lwowie, Józef Teodorowicz – porównywany do ks. Piotra Skargi. Czas wskrzesić pamięć o tym Bożym rycerzu.
Tekst pochodzi z numeru 10/2019 „Biuletynu IPN”
1 M. Tokarzewski, Straż przednia (Ze wspomnień i notatek), Szczęsne 2019, s. 16.
2 W niektórych publikacjach, na co zwracają uwagę Michał Ceglarek i Stanisław Gulak w książce Kapelani Naczelnika Państwa i Naczelnego Wodza Wojska Polskiego oraz Prezydentów Rzeczypospolitej Polskiej w okresie międzywojennym, wymienia się błędnie powiat mohylewski w guberni mohylewskiej, czyli na dzisiejszej Białorusi.
3 M. Tokarzewski, Straż przednia (Ze wspomnień i notatek), wyd. 1, Warszawa 1925, s. 21‒22.
4 M. Ceglarek, S. Gulak, Kapelani Naczelnika Państwa i Naczelnego Wodza Wojska Polskiego oraz Prezydentów Rzeczypospolitej Polskiej w okresie międzywojennym, Nowy Targ 2018, s. 11‒16.
5 M. Tokarzewski, Straż…, Warszawa 1925, s. 39.
6 Została wydana dopiero w 2016 r.
7 M. Cabanowski, Ksiądz Marian Tokarzewski – ofiara prześladowań NKWD, „Niepodległość i Pamięć” 1999, nr 1, s. 74.
8 Ibidem.
9 M. Tokarzewski, Straż…, Szczęsne 2019, s. 137.
10 M. Tokarzewski, Straż…, Warszawa 1925, s. 22.
111 M. Tokarzewski, Zbierzcie ułomki, aby nie zginęły (szkice krótkich przemówień), Łuck 1925, s. 73‒75.
12 H. Dąbkowski, Ks. infułat Marian Tokarzewski, http://www.wolhynia.pl/index.php?option=com_seoglossary&view=glossary&catid=1&id=135&Itemid=139, [dostęp: 16 IX 2019 r.].
13 Ibidem.