W złożonej kilka lat temu, niepublikowanej dotąd relacji mówił wprost: było to zabójstwo, i to zaprojektowane, dokonane „na rozkaz”, z premedytacją… Później bezpieka wymusiła na władzy aresztowania wśród uczestników opozycji organizujących protesty, co miało na celu ochronę „firmy” i swoich ludzi.
***
Śmierć Stanisława Pyjasa1 była dla zupełnie oczywistych powodów nieprzypadkowa. Owszem, taki „wypadek przy pracy” mógł się zdarzyć, ale akurat tym razem doszło do zaplanowanego mordu. Śledztwo doczekało się wznowienia w 1991 r. 2 Potem toczyło się jeszcze trzecie…, czwarte… i… piąte, ale sprawa nie doczekała się jak dotąd wyjaśnienia i nadzieja na to pozostaje znikoma3. Od początku miałem własną koncepcję i w miarę nowych ustaleń do dzisiaj jestem skłonny podtrzymywać swoje stanowisko. W moim przekonaniu było to oczywiste zabójstwo, i to z premedytacją. Pyjas prawdopodobnie domyślił się, czy może zdobył dowody… To czysta spekulacja... [Lesław] Maleszka – agent tak cenny, że bezpiece zdecydowanie…4. No i później zaczęto… Było to zabójstwo zaprojektowane, zabójstwo na rozkaz. Prokuratura zachowywała się tak, jakby z góry przyjęła założenie, że wszystko „w porządku”. Specjalnie nas to nie dziwiło…
Odnotowaliśmy następne zgony, w tym oczywiste zabójstwo dokonane na Stanisławie Pietraszce5. Jeżeli Służba Bezpieczeństwa decyduje się na zastosowanie środków tego rodzaju, żeby nie dopuścić do wyjaśnienia sprawy i ustalenia sprawcy, to nie jest to kwestia „wypadku przy pracy”. W razie „wypadku” zawsze można powiedzieć: „Trudno, stało się…”.
W tamtym czasie obowiązywał pewien zwyczaj, złamany dopiero przy okazji zbrodni na ks. Jerzym Popiełuszce. Mordercy kapelana „Solidarności” zostali ujawnieni6 i – co więcej – dotyczyło to funkcjonariuszy, a nie jakichś kryminalistów współpracujących z bezpieką, wykorzystywanych często do różnych zadań. Przed 1984 r. pracownicy resortu bez żadnych wyjątków cieszyli się stuprocentową ochroną. Kiedy okazało się, że w maju 1977 r. w bojkot juwenaliów zaangażowało się całe środowisko akademickie i śmierć studenta nabrała dużego rozgłosu, organy bezpieczeństwa wymusiły podjęcie represji w stosunku do korowców. Na tym polegał przełomowy charakter „sprawy Pyjasa”. W ciągu pierwszego półrocza działalności Komitetu Obrony Robotników nikt nie trafił do aresztu. Owszem, były prowokacje, zatrzymania na czterdzieści osiem godzin, pogróżki, incydenty telefoniczne… Prowadzono ogromną akcję uprzykrzania życia, obejmującą nie tylko członków KOR, ale także obrońców. Moja matka nieustannie odbierała telefony z przestrogami, że coś złego może stać się z synem… Miało to miejsce tuż po śmierci ojca, więc nie było to dla niej przyjemne… Bezpieka utrzymywała jednak represje w jakichś granicach i nie wciągała władzy w sposób tak daleko idący, jak działoby się to w sytuacji rozpoczęcia formalnych postępowań karnych. W maju 1977 r. nastąpił zwrot polityki aparatu politycznego wobec opozycji, co przejawiło się w fakcie aresztowania tzw. młodszej części Komitetu, ludzi uważanych za najbardziej operatywnych, którzy mogli stanowić zagrożenie ze względu na nagłaśnianie okoliczności zabicia Pyjasa i organizowanie protestów.
Dokument filmowy z cyklu „Ekspertyza”. Odcinek pt. „Śmierć Stanisława Pyjasa” został wyemitowany w 2020 r. przez kanał TVP Historia. Całość zrealizowano we współpracy z IPN i Instytutem Ekspertyz Sądowych w Krakowie.
1 Studenta Uniwersytetu Jagiellońskiego, uczestnika środowiska krakowskiej opozycji, współpracownika Komitetu Obrony Robotników. Został znaleziony martwy nad ranem 7 maja 1977 r.
2 Pierwsze toczyło się od 17 maja do 15 września 1977 r. i zakończyło „z powodu niepopełnienia czynu przestępczego”. Drugie – już w sprawie zabójstwa – od 6 czerwca 1991 r. do 20 października 1992 r. – zostało umorzone wobec niewykrycia sprawców. Minister Spraw Wewnętrznych Andrzej Milczanowski odmówił ujawnienia danych osobowych tajnych współpracowników, działających w środowisku Pyjasa, i materiałów operacyjnych bezpieki w ogóle.
3 Trzecie śledztwo – po uchyleniu 4 lutego 1993 r. decyzji o umorzeniu drugiego – trwało do 30 czerwca 1993 r. (MSW ponownie nie zgodziło się na udostępnienie dokumentów). Czwarte – od 7 maja 1996 r. do 29 stycznia 1999 r. Piąte zaczęło się 7 maja 2008 r., zostało przekazane do IPN (zob. – j.sad., Dodatkowy prokurator, „Rzeczpospolita”, nr 158 z 8.07.2008, s. 8). Opis zabiegów wokół wyjaśnienia okoliczności zbrodni, zob. Czy ktoś przebije ten mur? Sprawa Stanisława Pyjasa, wstęp i oprac. Florian Pyjas, Adam Roliński, Jarosław Szarek, Kraków 2001. Okazało się, że w ekspertyzie z 1977 r. „nie zwrócono uwagi” na wybicie zęba i rozcięcie dziąsła zmarłego, a takie obrażenia mogą świadczyć o podawaniu na siłę alkoholu (zob. Ewa Łosińska, Przełom w sprawie Pyjasa?, „Rzeczpospolita”, nr 33 z 9.02.2010, s. 4). 20 kwietnia 2010 r. przeprowadzono ekshumację ciała celem ponownej sekcji zwłok. 28 stycznia 2011 r. zespół, na czele którego stała prof. Barbara Świątek – kierownik Katedry i Zakładu Medycyny Sądowej Akademii Medycznej we Wrocławiu, konsultant krajowy w dziedzinie medycyny sądowej, orzekł: „Materiał dowodowy z sądowo-lekarskiego punktu widzenia świadczy o tym, że obrażenia stwierdzone u Stanisława Pyjasa powstały w wyniku upadku z wysokości, do którego doszło w miejscu znalezienia zwłok”; „Nic nie wskazuje na inne okoliczności obrażeń ciała i mechanizmu zgonu Stanisława Pyjasa”. Takie stanowisko oznaczało powrót do wersji lansowanej od 1977 r. przez SB. Prokuratura Okręgowa w Łodzi wszczęła z powództwa krewnych Stanisława Pyjasa śledztwo w sprawie „poświadczenia nieprawdy przez biegłych w opinii sądowo-lekarskiej” (zob. Katarzyna Pawlak, Kontrowersyjne nazwiska wokół śledztwa smoleńskiego, „Gazeta Polska”, nr 4 z 25.01.2012, s. 9), ale zostało ono umorzone. Pod przewodnictwem prof. Barbary Świątek odbywały się ekshumacje ofiar katastrofy smoleńskiej z 10 kwietnia 2010 r. i audyty zlecone przez Wojskową Prokuraturę Okręgową w Warszawie.
W narrację bezpieki, jakoby „pijany student zabił się sam”, wpisują się niektórzy historycy. Marcin Zaremba stwierdzał: „Być może [Pyjas] był pijany, być może się awanturował […]. Ale na pewno nie było takiego polecenia [zabójstwa] ze szczytów władzy” (Liberał w kontekście (lata 1971-1979). Rozmowa z Marcinem Zarembą [w:] Andrzej Brzeziecki, Lekcje historii. PRL w rozmowach, Warszawa 2009, s. 205).
Na grobie zamordowanego znajduje się napis o treści: „Żyję, nie widząc gwiazd/ Mówię, nie rozumiejąc słów/ Czekam, nie licząc dni/ Aż ktoś przebije ten mur”. Jest to zacytowany, choć nie do końca precyzyjnie („widząc” zamiast „widując”), wiersz Rafała Wojaczka (Rafał Wojaczek, [żyję nie widując gwiazd] [w:] idem, Którego nie było, Wrocław-Warszawa-Kraków-Gdańsk 1972, s. 13).
4 Został pozyskany do współpracy z SB prawdopodobnie w trakcie rozmowy profilaktycznej 12 kwietnia 1976 r., jego pierwsze odnalezione doniesienie, podpisane pseudonimem „Ketman”, pochodzi z 26 kwietnia (zob. Ewa Zając, Henryk Głębocki, „Ketman” i „Monika” – żywoty równoległe, „Aparat represji w Polsce Ludowej 1944-1989”, Rzeszów 2005, t. 1/2, s. 106). Nie tylko przekazywał informacje, ale także próbował „bezpiekę” inspirować, projektował kombinacje operacyjne i prowokacje (zob. ibidem, s. 73-362) . Sprawa stała się powszechnienie znana dzięki filmowi Trzech kumpli w reżyserii Ewy Stankiewicz i Anny Ferens (rok produkcji 2008). Zob. także Trzech kumpli. Przypis do historii PRL. Na podstawie materiałów zgromadzonych przez Ewę Stankiewicz i Annę Ferens, Kraków 2008. Agenturalną rolę „Ketmana” ujawniło w liście otwartym w listopadzie 2001 r. dziewiętnastu działaczy SKS (zob. W imieniu Studenckiego Komitetu Solidarności, „Rzeczpospolita”, nr 259 z 6.11.2001, s. 2). Poznali prawdę dzięki pracy dyplomowej plut. Ireneusza Krassowskiego, napisanej w 1989 r. w Wyższej Szkole Oficerskiej im. Feliksa Dzierżyńskiego w Legionowie Rozpoznanie i ograniczanie przez Służbę Bezpieczeństwa działalności Studenckiego Komitetu Solidarności na terenie Krakowa w latach 1976-1979 (fragmenty opracowania, zob. Pyjas i nie tylko, „Tygodnik Powszechny”, nr 28 z 15.07.2001, s. 5). Maleszka przyznał się do współpracy i poprosił o „wybaczenie” (zob. Oświadczenie Lesława Maleszki z 6.11.2001 r., „Rzeczpospolita”, nr 260 z 7.11.2001, s. 2). W swoim „wyznaniu” (zob. Lesław Maleszka, Byłem Ketmanem, „Gazeta Wyborcza”, nr 265 z 13.11.2001, s. 15-17) nie był szczery. Więcej na ten temat, zob. Henryk Głębocki, Sprawa Stanisława Pyjasa: „Ketman”, „Zbyszek”, „Monika” i inni [w:] idem, Policja tajna przy robocie. Z dziejów państwa policyjnego w PRL, Kraków 2005, s. 226-275.
5 6 maja 1977 r. około godziny 17.40 Pietraszko widział Pyjasa z nieznajomym osobnikiem, który „jak gdyby go konwojował”. Zgłosił się do prokuratury, gdzie złożył odpowiednie zeznania (zob. Oświadczenie KOR z 26.09.1977 r., „Komunikat”, nr 14 z 30.09.1977 [w:] Dokumenty Komitetu Obrony Robotników i Komitetu Samoobrony Społecznej KOR, wstęp i oprac. Andrzej Jastrzębski, Warszawa-Londyn 1994, s. 175; Oświadczenie KOR z 18.04.1978 r., „Komunikat”, nr 19 z 24.04.1978 [w:] ibidem, s. 243-244). Ciało pływające po powierzchni (!) wyłowiono z Zalewu Solińskiego, Pietraszko jakoby utonął 29 lipca 1977 r. Wiadomo było, że cierpiał na astmę i wodowstręt, nie potrafił pływać… Materiały z oficjalnego śledztwa, w tym protokół z sekcji zwłok, zostały „zmakulaturyzowane z uwagi na upływ terminu archiwizacji”. Zob. Postanowienie o umorzeniu śledztwa w sprawie pobicia S[tanisława] Pyjasa, Kraków, 29.01.1999 [w:] Czy ktoś przebije ten mur?..., s. 293.
6 Bezpośredni sprawcy: kpt. Grzegorz Piotrowski, por. Leszek Pękala, por. Waldemar Chmielewski.